Posmutniałam. Zerwałam się z łóżka. Przypomniał mi się mój ojciec.
-No to szybko-wymamrotałam.
Poszłam dołazienki i się ogarnęłam. Noc powiedział mi do kogo jedziemy ale aktualnie byłam zamknięta w swoich własnych myślach. Dojechaliśmy pod budynek jakieś firmy. Weszliśmy. Facet siedział w gabinecie. Noctis zajął się nim a ja demonem. Moje oczy zrobiły się czerwone. Cas wyskoczył na coś co wyglądało jak pies z szkła. Jego oczy błyszczały się rubinowym światłem. Wszysyko poszło gładko. Znaczy prawie. Kiedy mężczyzna uświadomił sobie, że umrze wyjął coś z kieszeni. Rzucił to w moją stronę. No potem jego marny żywot się zakończył. Poczułam ból w brzuchu. Dotknęłam tego miejsca. Spojrzałam w dół. Było pełno krwi. Popatrzyłam Noctisowi w oczy. Dostrzegłam w nich coś innego. Coś czego jeszcze nigdy nie widziałam.
(Noc?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz