Spacerowałam sobie ulicami Londynu i oglądałam kolorowe wystawy sklepowe. Pogoda nie była najpiękniejsza, bo na niebie zawisły gęste chmury, które tylko co jakiś czas przepuszczały pojedyńcze promienie słońca. Zerwał się lekki wiaterek. Owinęłam się szczelniem płaszczem i włożyłam ręce w kieszenie.
Podniosłam wzrok i ujrzałam w tłumie ludzi pewnego chłopaka. Był przystojny, więc nic dziwnego, że rzucił mi się w oczy. Przyspieszyłam kroku i znalazłam się obok niego. Z bliska dostrzegłam, niewielkie wybrzuszenie pod płaszczem na wysokości paska od spodni. W tym momęcie naszły mnie podejrzenia, że może być on taki jak ja.... Był kimś więcej niż niczego nieświadomym człowiekiem. Był Łowcą.
-Hej-powiedziałam, by chłopak wzrucił na mnie uwagę. Odwrócił się w moją stronę i zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Posłałam mu jeden z moich najbardziej miłych i czarujących uśmiechów i czekałam na jego reakcję.
<Sean? Nie lubię zaczynać, więc sory za jakość

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz