-Lepiej będzie jak poczekasz-stwierdziłam.-Jak chcesz to możesz wejść bo Max zawsze siedzi w osobnym pokoju.
Noc kiwnął głową. Niedobrze mi było ale to efekt uboczny. Weszłam do lokalu. Jak zawsze było tam pełno ludzi. Otworzyłam duże dębowe drzwi i przekroczyłam je. Szybko zamknęłam.
-Cześć siostrzyczko.
-Co chcesz?
-Jak zawsze milutka. Powiedziałaś mu?
-Nie...
Max westchnął i potarł skroń.
-Kiedy brałaś?
-Dwa dni temu. Masz?
Brat rzucił mi tabletki. No musiałam takie brać. Kiedy byłam mała mój ojciec pokazał mi magazyn. Były tam środki radioaktywne. Coś wybuchło. Zostałam napromieniowana. Jeśli przestałabym brać moje priszki to bym umarła. Najprawdopodobniej. Wysypałam kilka na rękę o połknęłam.
-Bierzesz więcej.
-Wiem. Coraz bardziej boli.
Nagle wszedł Noc.
-Teraz mu powiedz.
Spojrzałam mu w oczy. Za późno widział tabletki. Wstałam i zaczęłam opowiadać.
(Noc?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz