Byłem przerażony, tak, inaczej nie można tego opisać. Przez głowę w zawrotnym tempie przeleciała mi myśl, że jeśli ta rana jest poważna to mogę jej już nigdy nie zobaczyć. Podbiegłem do niej, jeśli te parę kroków można tak nazwać. Delikatnie złapałem ją w idealnym momencie bo osunęłaby się na ziemię.
- Grace..., spokojnie, wyciągnę Cię z tego - zapewniłem ale bardziej by uspokoić siebie
- Ręce Ci się trzęsą - zauważyła dość cicho
- Wiem... - odpowiedziałem - Nie ruszaj się
Milczała. Jak najdelikatniej umiałem wyciągnąłem zakrwawiony nóż z jej brzucha. Syknęła cicho.
- Przepraszam - mruknąłem
Kiwnęła tylko głową na znak, że nie szkodzi. Szybko ruszyłem do wyjścia, Cas ruszył za nami. Po chwili byliśmy już na zewnątrz niezauważeni przez nikogo, otworzyłem tylne drzwi dla psa i zamknąłem je zaraz za nim. Grace posadziłem delikatnie na przednim siedzeniu. Dziwne, że żadna policja mnie nie złapała gdyż pędziłem tak szybko, że odebranie prawa jazdy było by w tej chwili wskazane. W krótkim czasie byliśmy już w domu. Osobiście w tych czasach bardziej ufam własnej magii niż lekarzom.
- Rose! - krzyknąłem od progu niosąc Grace
Nie musiałem czekać długo by moja kuzynka wyłoniła się z kuchni.
- Co się stało? - zapytała widocznie zszokowana
- Nie czas teraz na wyjaśnienia, leć na dół i przynieś co trzeba - odpowiedziałem
Skinęła wolno głową i zniknęła w piwnicy. Wszedłem na górę do pokoju i położyłem Grace na łóżko. Była już pół przytomna i mało do niej dochodziło. W sekundzie w drzwiach pojawiła się Rosie z wszelkimi potrzebnymi rzeczami. Wyleczenie tej rany trwało dobre 4 godziny, po czym Grace zapadła w nieco płytki ale spokojny sen. Mimo, że Rosie poszła odpocząć, ja nie ruszyłem się z miejsca, tylko opadłem na krzesło koło łóżka, w którego nogach leżał Cas.
< Grace?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz