- Wiem, za około pół godziny rana powinna zniknąć więc lepiej odpocznij - powiedziałem
- Ale... - już chciała zaprotestować
Spojrzałem jej w oczy i pogłaskałem ją po policzku.
- Odpocznij, nie martw się już nie odlecisz, ale lepiej weź coś na wzmocnienie - powiedziałem i podałem jej coś co dla kogoś zwyczajnego wyglądało jak zwykła kawa ale było eliksirem wzmacniającym
Kiwnęła głową, usiadła i wykonała polecenie, po chwili oddała mi pusty kubek. Westchnąłem cicho.
- Długo byłam nieprzytomna? - zapytała
- Nie, parę godzin - odpowiedziałem
- Czyli?
- Czyli jakieś 7 godzin... - odpowiedziałem
Westchnęła nabierając mocniej powietrza i wolno znów się położyła.
- Prześpij się, dobrze Ci to zrobi - uśmiechnąłem się do niej
Przymknęła oczy. Widocznie było jej nieco lepiej. Obudziła się w najgorszym momencie, tuż przez zrośnięciem rany, wtedy najgorzej boli. Po chwili jej oddech stał się równy. Kiedy minęło pół godziny sprawdziłem ranę, pozostała w jej miejscu tylko mała blizna. Zaraz znów przykryłem Grace.Wysiedziałem tak godzinę, może dwie, oczy same mi się zamykały. Oparłem się o krawędź łóżka lecz zamiast zastosować się do wcześniejszej myśli: " Tylko na chwilę przymknę oczy". Po chwili urwał mi się film i pogrążyłem się w śnie tak samo jak leżąca obok najważniejsza osoba w moim świecie.
< Grace?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz