Pewnego dnia, w mojej szkole pojawił się nowy uczeń. Rok starszy ode mnie, a koleżanki zdołały zrobić z tego sensację.
Mieliśmy lekcję geografii, nie odstępowałam swojego "sennika" na krok.
- Rosie, słyszałaś o nowym? - zagadała mnie Emila.
- He? A tak, tak, ale zaraz się powieszę, jak usłyszę to jeszcze raz... - odparłam z sarkazmem.
Chwilę po tym jak nauczyciel zapisał zadanie na tablicy, zadzwonił dzwonek na przerwę. Spakowałam się błyskawicznie i zniknęłam z sali. Szłam spokojnie korytarzem trzymając notatnik wraz z innymi dwoma zeszytami. Tak znikąd, jakiś chłopak - najwidoczniej, to ten nowy - "wpadł" we mnie, wytrącając zeszyty wraz z moimi sennikiem. Szybko schyliłam się by je podnieść, ale zderzyłam się z nim głową.
- Przepraszam...-mruknął. Kiwnęłam głową.
- Możesz oddać mi mój notatnik? -spytałam. Chłopak spiął się lekko, ale mi go oddał. Wzięłam zeszyty i wstałam, no on też. Szłam dalej.
- Ej, Rosie!- zawołała mnie koleżanka, taka blondyna.
- Hm?
- Chyba się mu spodobałaś...- zaśmiała się cicho. - Czemu koło Ciebie, kręci się tyle przystojnych chłopaków? - spytała.
- Bo mam pecha i tyle, a teraz wybacz, ale ja skończyłam zajęcia i chcę do domu...- odparłam zrezygnowałam i ruszyłam ku wyjściu.
Felix? :DD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz