piątek, 29 sierpnia 2014

Od Grace d.c. Noctis'a

Przytaknęłam i zaczęliśmy iść w stronę jego domu. Żadne z nas się nie odzywało. Zastanawiałam się chwilkę nad tym stworem ale w sumie widziałam już coś podobnego kilka razy. I jeszcze dziwniejsze więc to nic takiego. Potem zaczęłam myśleć nad tym co powiedział Noc. Żartował czy mówił poważnie? Zresztą pewnie się nie dowiem no ale. Po chwili byliśmy już na miejscu. Weszłam do środka i poszłam do salonu. usiadłam na kanapie. Pomyślałam o babci. Ona znałaby wyjście. Chociaż była chora to i tak nie znałam nikogo mądrzejszego od niej. Noctis wszedł do na chwilę do kuchni.
- Chcesz coś do picia? - krzyknął.
- Nie - odpowiedziałam.
Cas ułożył się koło moich nóg. Poczułam, że robi mi się słabo. Głowa mnie bolała i chyba miałam gorączkę. To na pewno przeziębienie - pomyślałam. Nagle Noc wszedł do salonu.
(Noctis?) 

środa, 27 sierpnia 2014

Uwaga

Siemka, blog został wznowiony jak już widać. Czekam na opowiadanka.

~Felix Evans

Od Noctis'a d.c. Jo

Wziąłem szybko co miałem wziąć - czyli praktycznie całe wyposażenie apteczki. Aptekarz był dość zdziwiony ale wyjaśniłem to tym, że skończyły mi się w domu leki i od dłuższego czasu zbieram się by po nie pójść. Widocznie to wystarczyło by jedynie się w to nie mieszał. Wyszedłem zaraz za Jo. Rozejrzałem się i szybko złapałem ją wzrokiem kawałek dalej. Podszedłem. Oparłem się o budynek obok niej.
- Aż tak dałaś się pokiereszować jakiemuś demonowi? - zapytałem, mówiłem cicho, ale tak by to usłyszała
- Bardzo śmieszne - burknęła równie cicho - to nie był demon
- Yalaya? - zgadywałem dalej pół głosem
- Nie - mruknęła
- Hym..., to w takim razie niesforna Moc - powiedziałem i to był mój ostatni strzał
- Niesforna? - zapytała o to określenie
- Mhm - mruknąłem - To taka, którą myślisz, że kontrolujesz, a na prawdę to dopiero część jej możliwości, jako, że nie może ich uwolnić robi się wredna i Cię atakuje
Prychnęła.
- Widzę, że ty to specjalista - powiedziała
- Żebyś wiedziała - odpowiedziałem
Wywróciła oczami.
- Jak nie wierzysz to możemy kiedyś razem zapolować - zaproponowałem

< Jo?>

wtorek, 26 sierpnia 2014

Od Sean'a d.c. Eleonory

- Nie, dzięki, nie trzeba - powiedziałem opierając się o blat
Wzruszyła jedynie ramionami.
- A ty jesteś z jakiegoś rodu? - zapytałem po krótkiej chwili milczenia
Podniosła na mnie wzrok, chwilę milczała do puki zrozumiała o co mi chodzi.
- Nie - odpowiedziała sucho
Uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Czemu się tak cieszysz? - zapytała nieco ponuro
- Nie lubię zbytnio rodowitych łowców, no ale mniejsza - wzruszyłem ramionami.
- A ty? - zapytała
- Nie, nie jestem. Stawiam na dobrą broń i nieco czarów - odpowiedziałem
- Ja tam się nie znam na tej całej magii - bąknęła
- Mnie kiedyś nauczył znajomy... - odpowiedziałem - Znaczy były znajomy...
- Pokłóciliście się? - zapytała
- Nie..., nie żyje - powiedziałem jakby nigdy nic
Kiwnęła głową bez słowa.
- Ale to było dawno - odpowiedziałem dalej obojętnie

< Ele?>

piątek, 22 sierpnia 2014

Od Eleonory d.c. Sean'a

-Wiesz co? Zapraszam cię do mnie mieszkam niedaleko. Wypiorę ci tą koszulkę.
- Nie mam nic przeciwko - uśmiechnął się.
Podeszłam jeszcze raz do lady.
- Powiedz Oliwii, że zabieram motor.
- Dobrze zaraz powiem szefowej Eleonoro.
Kocham tę uroczą, drobną staruszkę. Znam tutejszą właścicielkę kawiarnii. Jest moją przyjaciółką.
Razem z Seanem poszliśmy na tył kawiarni gdzie stała Czarna Yamaha.
- Ty masz motor? - spytał trochę zdumiały.
- Nie widać?
Rzuciłam mu kask, który posłusznie założył. Wskoczyłam na motor, a on usiadł za mną.
- Pierwszy raz to kobieta prowadzi.
- czas najwyzszy.
Szybko przemknęłam ten, krótki odcinek.
- Jesteśmy na miejscu- oświadczyłam.
- ładny domek
- dzieki
Otworzyłam drzwi i zaprosiłam do salonu.
Obok Seana na kanapie usiadł mój kot. Delikatnie podrapałam go pod bródką.
- Co tam kocie? Stęskniłeś się?
- Jak się wabi?- spytał.
- yyym Cookie ale teraz to raczej po prostu kot. - Nigdy nie reagował na swoje prawdziwe imię.
- Dobra ściągaj koszulkę zaraz ją wypiorę.
Podeszłam do szafy i zaczęłam grzebać. Znalazłam jedną koszulę męską. Powinna być dobra. Kiedy odwróciłam się Sean głaskał kota już tak jakby pół nagi. przez chwilę gapiłam się na jego umięśniony tors. No co? Każdy by się gapił. Na szczęście tego nie widział. Kiedy się na mnie popatrzył rzuciłam mu koszulkę.
- Dzięki. Pewnie jest twojego chłopaka. Nie obrazi się? - spytał
- Nie mam chłopaka. To jest mojego przyjaciela pewnie już o niej zapomniał..
Zabrałam tą w soku wiśniowym i poszłam ją wyprać. Kiedy już włączyłam pralkę poszłam do kuchni.
- Napijesz się czegoś? A tak przy okazji mów na mnie Ele lub Zoya to moje drugie imię.
,<Sean?>

wtorek, 19 sierpnia 2014

Od Jo d.c. Noctis'a

-Lepszy już ból głowy niż cięta rana -westchnęłam.
-Może lepiej będzie iść z tym do lekarza - zaproponował stary człowiek za ladą.
-To się często przytrafia proszę pana - uśmiechnęłam się.Dał mi worek pełen bandaży.
-Aż tak często wdajesz się w bójki ?-zdziwił się.
-Można tak powiedzieć - zapłaciłam mu zawieszając sobie worek na ramieniu.-Poczekam na ciebie na polu.Widziałam jak jacyś goście tańczą musisz to zobaczyć - klepnęłam go lekko w plecy.Kiedy wyszłam wyciągnęłam jeden bandaż i zaczęłam bandażować rany.Po co odkażać skoro to tylko moja magia ?.

^Noctis?^

Uwaga

Chcę oświadczyć, że nie będzie mnie do dnia 29 sierpnia.
Proszę wysyłać wszystko do drugiego administratora.
Na odpowiadania odpiszę w tamten piątek niezwłocznie.

~Felix Evans

Od Noctis'a d.c. Jo

W domu powitała mnie Rosie i podała dziennik. Zacząłem czytać, dwa ostatnie sny, na które wcześniej nie miałem czasu, po czym oddałem jej zeszyt. Jak zawsze nie skomentowałem tego co przeczytałem. Ona nie lubiła o tym rozmawiać, ja wolałem zostawić to dla siebie. Zostawiłem rzeczy i poszedłem do apteki po jakieś środki przeciwbólowe. Ostatnio gdy poturbował mnie demon zużyłem prawie całe, poza tym z braku snu dostaję czasem migreny. Gdy wszedłem do budynku, w którym mieściła się apteka w oczy rzuciła mi się od razu Jo - jedyna jej klientka. 
- Po co przyszłaś? - zapytałem stając za nią w kolejce
Aptekarz widocznie szukał tego czego potrzebowała. Pokazała paskudne rozcięcie. Skrzywiłem się. 
- Nieźle Cię poturbował - stwierdziłem
Wzruszyła ramionami. 
- A ty tu po co? - zapytała 
- Po jakieś leki przeciwbólowe - odpowiedziałem spokojnie

< Jo?> 

Od Jo d.c. Noctis'a

"No to zaczynamy..."-założyłam na głowę kaptur i powoli ruszyłam wzdłuż ulicy.
-Mcroll....-wybełkotałam do siebie patrząc na zdjęcie gościa.Moje oczy momentalnie się rozszerzyły.Walnęłam się w czoło.-Miałam go na wyciągnięcie ręki i teraz trzeba szukać od nowa - warknęłam.Moja ciemna strona zaczyna się ujawniać.Spochmurniałam.-Nienawidzę szukać...-syknęłam.Zajęło mi to chyba z dwie czy nawet trzy godziny na znalezienie mojego celu.Ten sam gość na którego wpadłam wcześniej.Uśmiechnięty ruszył do budynku.Pewnie tam mieszkał.Ruszyłam powoli za nim.Popełnij jeden błąd.Kiedy wszedł do domu nie zamknął od razu drzwi.Nie rozglądał się.Po cichu weszłam i zamknęłam za sobą drzwi.
-Kto tam ? - usłyszałam głos chłopaka.Trzeba działać szybko.Wyciągnęłam nóż z plecaka.Kiedy wyszedł zza rogu wypuściłam na niego pnącze które oplotły jego ciało.Przez to zaczął krzyczeć.
-Krzycz ile tylko chcesz....i tak zginiesz...każdy ginie w swoim czasie a twój się kończy właśnie tutaj - uśmiechnęłam się pochmurnie.
-Wiedziałem że ktoś po mnie przyjdzie....-zaśmiał się.Na mojej skórze zaczęły wytwarzać się rany.Tak już jest kiedy za długo używam mocy.Jednym szybkim ruchem wbiłam mu nóż w serce następnie go wyciągając.Szybko zakończyłam iluzję zanim rany stałyby się większe.Teraz trzeba dostać się do apteki po bandaże....

^Noctis?^

Od Noctis'a d.c Grace

Właśnie mieliśmy kontynuować najgłupszą rozmowę świata, która właściwie prawie do niczego nie prowadziła gdy naglę usłyszałem trzask gałęzi. Udawałem, że nic nie słyszę, jednak wysłałem parę duchów powietrza by na chwilę zajęły to coś lub tego kogoś, kto szedł za nami.
- Jak już mówiłem, nie koniecznie. Znaczy oczywiście zależy kto by to był - przypomniałem Grace, że mówimy tylko czysto hipotetycznie.
Pokiwała głową. Delikatnie złapałem jej dłoń.
- Jednak jeśli masz to być ty nie mogę się wręcz oprzeć radości - szepnąłem jej do ucha
W tej chwili przed nami w ziemię uderzyło wielkie cielsko, czegoś podobnego do dzika, a jednocześnie małpy i wiewiórki. Owszem ciekawa krzyżówka.
Grace cofnęła się odruchowo, a ja ją puściłem. Zaraz za tym "czymś" spadła z góry chmara kruków i rzuciła się na niego. Wył przeokropnie, gdy ptaki zaczęły go dziobać. Obserwowałem to beznamiętnie.  Gdy odleciały, a demon leżał pół żywy, o moje nogi zaczął się ocierać płomienny kot.
- Bierz go - mruknąłem
Kot wzdrygnął się, syknął na demona i zmienił się w tygrysa, rzucił na niego i zaczął rozszarpywać.
- Może lepiej na razie wracajmy? - zaproponowałem patrząc na Grace przez ramię - A o tym pogadamy u mnie co?

< Grace?>

Od Grace d.c. Noctis'a

Uśmiechnęłam się.
- Może - stwierdziłam.
- Ej nie ma tak. Albo tak albo nie.
Zaczęłam się śmiać.
- No dobra, dobra. Nie mam.
- A chciałabyś?
- Teraz moja kolej.
Zamyśliłam się na chwilę. Już miałam coś powiedzieć kiedy Cas zaczął szczekać na jakąś pięciolatkę. Nigdy nie lubił dzieci.
- Case do mnie! - krzyknęłam.
Pies od razu do mnie podbiegł.
- Może lepiej chodźmy - zaproponowałam.
Zaczęliśmy iść jakąś alejką.
- Co do pytania. Jak długo polujesz? - zapytałam.
- Odkąd tylko pamiętam. Teraz ja. No to co, chciałabyś?
- W sumie czemu nie - stwierdziłam.
- Teraz ty - uśmiechnął się.
-A ty byś chciał?
(Noc?)

Od Noctis'a d.c. Jo

- Bardzo śmieszne, jest teraz w szkole - mruknąłem
Wzruszyła ramionami.
- No dobrze, muszę skoczyć do sklepu, energetyki mi się kończą. A ty uważaj bo jeszcze znowu się nieźle wkopiesz - mruknąłem i ruszyłem ulicą.
Wstąpiłem jeszcze do sklepu po czym ruszyłem do domu. Musiałem odespać kilka nocy, chodzenia parę dni bez spania nie wpływa na mnie najlepiej i chyba to widać.

< Jo?>

Od Jo d.c. Noctis'a

-Dobra...niech ci już będzie - machnęłam na niego ręką.Potem zmieniłam szybko temat.-Kiedy ja byłam mała mama uczyła mnie magii.To było chyba od kiedy miałam 6 czy 7 lat.-uśmiechnęłam się.
-To też całkiem wcześnie - powiedział.Kiwnęłam lekko głową.
-No dobra koniec gadek muszę poszukać jakiegoś kolesie z listy.Podobno przywołuje często jakieś demony i trzeba się go pozbyć.-westchnęłam wstając.-To wracaj do kuzynki niańko - zaśmiałam się.

^Noctis?^

Od Noctis'a d.c. Grace

- To głupie - mruknąłem i już chciałem wstać ale mnie zatrzymała
- Co? Nie chcesz odpowiedzieć? - zapytała z drwiącym uśmiechem
Skrzywiłem się lekko.
- Nie mam dziewczyny ponieważ jakby coś jej się stało to nie wybaczyłbym sobie do końca życia  - odpowiedziałem i to była moja najszczersza odpowiedź na jakiekolwiek zadane pytanie od kilku lat
Pokiwała głową.
- Teraz druga część pytania - przypomniała
- Mhm... - mruknąłem w zamyśleniu - Cały czas staram się nie przywiązywać zbytnio do ludzi, ale chyba jest ktoś taki - odpowiedziałem
- Kto? - zapytała
- Nie mówiłaś, że muszę podać nazwisko - zauważyłem z uśmiechem
Skrzywiła się delikatnie.
- Okej... - mruknęła
- To teraz ja - zauważyłem - Ile masz lat?
Prychnęła
- Co Cię tak śmieszy? - zapytałem
- Serio nie wiesz? - spojrzała na mnie
- Nie - odpowiedziałem spokojnie
- Nie za proste to pytanie?
- Nie - powtórzyłem swoją odpowiedź
- Kobiety się nie pyta o wiek! - zawołała i lekko klepnęła mnie w ramię
- A! Umieram - powiedziałem teatralnie
- No nie przesadzaj! - powiedziała ze śmiechem
Po czym oboje nim wybuchnęliśmy.
- To jak odpowiesz? - zapytałem gdy oboje opanowaliśmy śmiech
- Dziewiętnaście - odpowiedziała
Pokiwałem głową.
- No to teraz ja - oświadczyła - Kim jest ta osoba?
- Z poprzedniego pytania? - zapytałem
Kiwnęła głową. Myślałem dłuższą chwilę, chodź bardziej zbierałem się by to powiedzieć.
- Myślę, że to jesteś ty - powiedziałem w końcu
Na chwilę umilkła.
- No to teraz moje pytanie.. Czy ty masz chłopaka? - zapytałem szczerząc zęby

< Grace?>

Od Grace d.c. Noctis'a

Stałam tak i nic nie robiłam. No bo co niby miałam zrobić? Max muszę iść do Max`a. Wybiegłam na dwór i zaczęłam biec w stronę jego lokalu. Niedługo potem byłam w środku. Byłam cała mokra bo na dworze zaczęło padać. Nienawidziłam deszczu. Weszłam do pokoju mojego brata. Odwrócił się na krześle w moja stronę.
- Mówiłem Ci, że tak będzie - stwierdził.
- Nie zaczynaj - powiedziała i usiadłam na przeciwko.
- Nie zaczynaj? Dlaczego nigdy mnie nie słuchasz? Mówiłem, że tak będzie no ale po co mnie słuchać, prawda?
- Daj spokój - warknęłam a Cas zawarczał.
- Jak tam sobie chcesz. Co Ci powiedział?
- Nie twój interes.
- Jesteś taka sama jak on. Może i wyglądasz jak matka ale charakter masz za nim.
- Coś chyba muszę - stwierdziłam.
Zasnęłam jakąś godzinę po tym.
***
Kiedy się obudziłam wszystko mnie bolało. Byłam przykryta jakimś kocem ale nie ważne. Zrzuciłam go i wyszłam na dwór. Było zimno. Case jak zawsze był przy mojej nodze.Pogłaskałam go i poszłam dalej. Zdawałam sobie sprawę, że jest jeszcze wcześnie ale nie bardzo mnie to teraz obchodziło. Kiedy doszłam zaczęło znowu kropić. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi Rose. Uśmiechnęła się i zaprosiła mnie do środka. Weszłam i usidłam w salonie. Jakieś 20 minut później zjawił się Noc a jego kuzynka magicznie zniknęła.
- Czego chcesz? - zapytał.
- Przeprosić.
Westchnął i usiadł na przeciwko mnie.
- Jeśli chcesz się dostać do mojego ojca to będę Ci potrzebna - stwierdziłam i uśmiechnęłam się.
- Masz jakiś plan? - zapytał.
- Powiedzmy. Ale jest jeszcze wcześnie - stwierdziłam - A do ojca miałeś iść za tydzień jeśli dobrze sobie przypominam.
- I?
- I Może wyszedłbyś z domu i coś z robił?
- To znaczy.
- Chodź - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
Doszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce.
- Co chcesz zrobić? - zapytał.
- Możemy pograć w pytania.
-  To dziecinne.
- I co z tego?
- No dobra - zgodził się trochę niepewnie.
- Ja zaczynam. Masz dziewczynę? Jeśli nie to czy jest ktoś taki na kim Ci zależy? I to nie może być Rose - uprzedziłam.
(Noctis?)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Od Noctis'a d.c. Grace

Westchnąłem cicho i delikatnie ją przytuliłem. Lekko się spięła ale na krótko.
- Grace - powiedziałem spokojnie i dość cicho - Nic nie jesteś winna takiej osobie, nic, a nic
- Ale... - chciała zaprotestować
- Żadnych ale - mruknąłem - Jest mi wszystko jedno, czym handluje. Muszę Cię zmartwić, ale dla niego już jest za późno
- O czym ty mówisz?! - wyrwała się
- On jest Yalaya - powiedziałem jakby to była wiadomość o tym, że nie było jej ulubionego ciastka w cukierni
Patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Zacisnęła usta
- Niby skąd to możesz wiedzieć? - zapytała chłodno
- Wiem, jestem pewien, także planuję jechać do niego za tydzień i nie zrezygnuję z tego - powiedziałem nieugięcie
Milczała dłuższą chwilę, widocznie rozważając co powiedziałem. Tak, nie było zbyt dużo dobrych dla niej wieści.
- I co niby chcesz zrobić? Zabić go? - zapytała jakby nie rozumiejąc
- Nie, mam zamiar zabić demona, on zginie sam - odpowiedziałem
" Chociaż z przyjemnością bym go dobił. Na szczęście tam bardziej będzie cierpiał" - dokończyłem w myślach
- On jest niebezpieczny - powiedziała
- Jak praktycznie wszyscy Yalaya - odpowiedziałem
- Nie, mylisz się - odpowiedziała patrząc mi w oczy
- Tak, może jednak się nieco mylę. Nie jest on jednak silniejszy od Władczyni, a ją planuję zabić dzień później - powiedziałem i ruszyłem dalej w drogę powrotną.
- Noc! - usłyszałem głos Grace i mnie dogoniła
- Tak? - odwróciłem się do niej
Nic jednak nie powiedziała.
- Posłuchaj mnie, rób co chcesz. Nie zabronię Ci niczego, ale mogę Ci doradzić co jest lepsze. Masz czas, tydzień, wybierz po której stronie jesteś, a teraz żegnam. Widzimy się jutro, jeśli przyjdziesz - powiedziałem i ruszyłem dalej
Tym razem za mną nie poszła. Stwierdziłem, że tak nawet lepiej, byłem nieco zdenerwowany po tym wszystkim, musiałem ochłonąć. Mam zamiar trzymać się listy i zabijać kolejnych, których pośle mi Mike, nie zrezygnuje z ani jednego. Może to głupi cel, ale nie mam zamiaru odpoczywać dopóki nie wyplewię wszystkich chwastów zwanych  Yalaya.

< Grace?>

Od Grace d.c. Noctis'a

Popatrzyłam na niego.
-Potem Ci powiem-odezwałam się w końcu.
Kiwnął głową. Dość szybko doszliśmy do następnej osoby na liście.
-Ja biorę chłopka-powiedziałam zanim weszliśmy.
Noc był dość zdziwiony, że wiedziałam o chłopaku. Weszłam do środka. Oboje siedzieli na kanapie i rozmawiali. Wyjęłam łuk i strzeliłam a Noctis zrobił co z tą dziewczyną. Nie byłam pewna co. Kiedy strzeliłam tylko to się liczyło. To i nic więcej. Moje strzały nie były takie jak wszystkie. Moje nie były wykonane z drewna tylko z czarnego obsydianu. Na nich były wyryte białe znaki. Grot i pióra na końcu także były białe. Strzała przeszyła chłopka i zaraz potem magicznie znikła. pojawiła się z powrotem w kołczanie. Case rzucił się na jakiegoś psa, który próbował ugryźć Noc`a. Moje oczy stały się czerwone jak krew. Tak samo oczy Cas`a. Nagle pies stał się ze dwa-trzy razy większy. Jego kły były teraz tak ostre jak stal, a skóra twarda jak żelazo. Rozszarpał tamto zwierze a Noc dokończył to z dziewczyną. Potem szybko wyszliśmy. Miałam dziwne wrażenie, że się zapyta o to z Casem ale jeszcze nie teraz. Wepchnęłam go w drzwi jednego z budynków.
-Słuchaj bo dwa razy nie powtórzę-powiedziałam.-Wczoraj był u mnie ojciec za tydzień mam do niego przyjść. Nie jest to najlepsza wiadomość w moim życiu i byłabym wdzięczna gdybyś o tym zapomniał. Teraz.
Patrzył się na mnie chwilę w milczeniu.
-Niby jak?-zapytał w końcu.
-Nie wiem. Nie ważne-nagle coś sobie przypomniałam.-Wiesz kim jest handlarz śmierci?
-Coś o nim słyszałem ale nie wiem jak się nazywa.
-masz się do niego nie zbliżać-powiedziałam.-On... on jest cholernie niebezpieczny i... i to mój ojciec.
-Co??
-Tak tak. Wiem co myślisz. Mój ojciec po śmierci matki Lyanny zaczął handlować bronią. Właściwie robił to już wcześniej ale na mniejszą skalę. Teraz sprzedaje ją wszystkim. Nie ważne czy ktoś chce zabić jednego człowieka czy zniszczyć cały kraj. Ma taką broń o której nawet Ci się nie śniło-stwierdziłam.-Kiedyś byłam w magazynach. On sprzedaje nawet bomby.
-Co takiego jest w bombach?
-Bomby jądrowe i dużo więcej.
Zamilkł na chwilę.
-Idziesz do niego za tydzień?
-Tak. Muszę. Jestem mu to winna.
-Winna?
-Domyśl się-warknęłam.
Zakryłam twarz dłońmi. Wcale nie chciałam tam iść. Ale to przeze mnie jest teraz sam. Nie ma już matki. Jestem mu to winna i już. Nie ważne o co poprosi albo co mi zrobi. Raczej nie ma nic gorszego od samotności.
(Noctis?)

Od Noctis'a d.c. Jo

- Naturalnie, że potrafię - odpowiedziałem - rodzice uczyli mnie tego odkąd miałem 5 lat.
- To szybko - stwierdziła
Kiwnąłem głową.
- A jeśli chodzi o dzieci..., nie mam wyboru, muszę jeszcze trzy lata niańczyć 15-letnią kuzynkę, która jest śniącą. No i przypominam Ci, że z Tobą rozmawiam - powiedziałem z lekkim rozbawieniem
- No i co z tego? - zdziwiła się
- Skoro ty twierdzisz, że ja jestem stary to ja twierdzę, że ty jesteś dzieckiem - wyjaśniłem
- Jestem prawie pełnoletnia! - zaprotestowała
Wzruszyłem ramionami, a ona prychnęła urażona.
- Oj nie denerwuj się tak - powiedziałem

< Jo?>

Od Jo d.c. Noctis'a

-Jak kto woli ne ? - zaśmiałam się.-Przy okazji mogę wiedzieć ile masz lat ? -grzecznie zapytałam.
-19 za niedługo 20 - wzruszył ramionami.
-Oj stary...stary - poklepałam go lekko po ramieniu.
-Nie jestem stary -zaprzeczył szybko.
-Ja mam 17.Dla mnie jesteś stary.Ostatnio jakieś dzieciaki nazwały mnie staruszką -zaczęłam.-Nienawidzę dzieci - zwęziłam oczy patrząc w przestrzeń.Zaśmiał się.-Umiesz posługiwać się bronią ? ja jedynie marnymi sztyletami....wolę bardziej swoją magię..-westchnęłam.

^Noctis?^

Sean d.c. Eleonory

Spojrzałem na koszulkę i skrzywiłem się lekko po czym na dziewczynę.
- Nic się nie stało - powiedziałem i uśmiechnąłem się, jak to mam w zwyczaju
- Na prawdę? - lekko ją to widocznie zaskoczyło
- Tak.., to trochę moja wina, biegam i nie patrzę przed siebie - powiedziałem
Kiwnęła głową.
- Sean - wyciągnąłem do niej rękę
- Eleonora - odpowiedziała ściskając ją
- Miło mi, mogę w ramach rekompensaty twój numer? - zapytałem z uśmiechem

< El? Wymyśl mi dla siebie jakieś milutkie przezwisko xD>

Od Noctis'a d.c. Jo

Jakoś wielce się nią nie przejąłem. Miałem nieco pracy. Musieliśmy załatwić kolejnego Yalaya. Na Jo wpadłem dopiero w parku gdy wracałem. Zdjęła słuchawki z uszu.
- I jak tam było? - zapytała
- Ale co o chodzi? - zdziwiłem się lekko
- Jak tam z twoją koleżanką? - uśmiechnęła się
Westchnąłem ciężko, zaprzyjaźniła by się z Rosie.
- Polowaliśmy na Yalaya, nic wielkiego - mruknąłem
- Tak, tak - powiedziała drwiąco
- To nie jest moja dziewczyna - mruknąłem zażenowany
- Dobrze, już dobrze - wywróciła oczami
- No właśnie nie do końca ale jak uważasz - westchnąłem cicho

< Jo?>

Od Jo d.c. Noctis'a

Kiedy weszłam do mojego apartamentu już wiedziałam że zapowiada się bardzo nudno.Może i mój apartament jest dość wysoko by widzieć miasto z góry,ale ten widok już mi się dawno znudził.Usiadłam na "kanapie" zamontowanej przy całkiem sporym oknie i spojrzałam w dół na ludzi chodzących bez celu.Następnie zerknęłam na zegarek który leżał obok na komodzie.
18:32
Czas na kolację.Przeciągając się ruszyłam do kuchni gdzie zrobiłam na kolację.
*
Otworzyłam leniwie oczy najwyraźniej znowu usnęłam na kanapie z książką....to po co mi było łóżko ?.Rano po śniadaniu stwierdziłam że zrobię krótki obchód no,ale najpierw ciasteczko jak codziennie rano.Założyłam na uszy słuchawki i zaczęłam biec w kierunku cukierni.Po drodze dostrzegłam Noctis'a z jego "znajomą" kiedy na mnie spojrzał pomachałam do niego z uśmiechem.Zagapiłam się i wpadłam w jakiegoś kolesia.Słuchawki wyleciały mi z uszu.
-Przepraszam - "ukłoniłam się" z uśmiechem.
-Nic się nie stało - podrapał się po głowie.Bez zbędnych słów wbiegłam do pierwszej lepszej cukierni.
-Poproszę to ciastko.....-wskazałam na zwyczajne ciacho z kawałkami czekolady.-O i kawę z mlekiem - dodałam szybko.Po zapłaceniu szybko wybiegłam.Ponownie założyłam słuchawki i zdecydowałam się na rundkę po mieście w końcu trzeba zrzucić ciastko a przy tym mały patrol.

^Noctis?^

Sean Kendrick


Właściciel:   karolina230301
Imiona: Sean
Nazwisko: Kendrick
Rod: --
Wiek: 20 lat
Płeć: Mężczyzna ♂
Stanowisko w Rodzinie: Łowca/Mag

Więcej w zakładce Łowcy, na pełnym profilu >>> 

Od Noctis'a d.c. Jo

- Tak, jasne - powiedziałem pokazując jej na komórce
Zapisała i schowałem telefon 
- Co do zwykłych ludzi... Właśnie po to jesteśmy my, mamy ich chronić - mówiłem dość spokojnie -. nie wszyscy, wtajemniczeni leża już dawno pod ziemią. Cześć jest łowcami.
- Niby kto? - Zapytała patrząc na mnie
- Dużo moich znajomych. Na przykład mój kolega Mike, u niego w rodzinie nie nie było Ani jednego łowcy, teraz jest jednym z lepszych - powiedziałem 
Pokiwała głowa nic więcej nie mówiąc. 
- No nic, ja chyba już pójdę, mam dzisiaj łowy do tego umówiłem się na nie z jedną znajomą. Nie mogę się spóźnić - zauważyłem 
- Cześć - rzuciła
Wolno ruszyłem do domu.

<Jo?>

Od Jo d.c. Noctis'a

Od razu na mojej twarzy pojawił sie ogromny Uśmiech.
-Chętnie - Ruszyłam ZA NIM zrobić Budki gdzie sprzedawali lody.Kiedy zamówiliśmy po lodzie ruszyliśmy na jakas blisko położoną ławkę. Niedaleko bylo widac Też Jezioro po którym pływały kaczki. LUDZIE powoli chodzili przechodząc obok. Biedacy .... Prawie NIKT NIE wie co Dzieje sie na Tym świecie.Nikt Nie Wie Ze moze zginąć ZA Sekunde ... prychnęłam sama do Siebie.
CO? - Przypomniałam sobie ZE obok MNIE siedzi Noctis.Popatrzyłam na niego.
-Myślę Tylko.To Troche Głupie ZE ONI NIC NIE Wiedza na pewno chodziło Tych stworów. Nie większość. Ci którzy sie dowiedzieli juz dawno pewnie Leza Gdzieś zimni na Ulicy - skończyłam loda wyrzucając papierek obok Do kosza. - Dasz Mi swój numer? - Zapytałam po chwili wyciągając komórkę.

^ Noctis? ^

Od Eleonory

Biegłam pięknym, szczególnie o tej godzinie parkiem. Po cichu śpiewałam sobie piosenkę Linkin Park - Numb, którą uwielbiam. Było juz dość ciemno. Jednak w parku było nadal mnóstwo ludzi, najwięcej zakochanych par. Wszędzie ich pełno grr. Raz nawet prawie wpadłam na jakieś dziecko. Dzieci się pilnuje! Ale nie chciałam się już więcej denerwować. Już taka jestem. Wiał lekki wiaterek przez co nie było mi już tak gorąco, ale strasznie zachciało mi się pić. Weszłam do pobliskiej kawiarni. Zamówiłam sobie świeży sok z wiśni. Jak ja uwielbiam owoce. Kiedy tylko kobieta stojąca za ladą podała mi moją szklankę, nie o było się bez pokazania tego jaka jestem niezdarna. Niestety wpadłam i wylałam komuś sok na koszulkę.
- Bardzo przepraszam - krzyknęłam.
<Kto to był?>

Od Noctis'a d.c. Jo

- Co? Nic, nie, nikogo - powiedziałem zdziwiony
- Mhm..., jasne - mruknęła z niedowierzaniem
- Przecież mówię. Po prostu patrzę na wiewiórki... - odpowiedziałem
Prawie wybuchnęła śmiechem.
- Z resztą nie muszę Ci się tłumaczyć - powiedziałem
Ruszyłem dalej czytając wiadomość od Mike.
- A więc to robiłeś... - stwierdziła idąc obok.
- Tia.., już się komórką nie można pobawić? - zapytałem
- Można - odpowiedziała i wzruszyła ramionami.
- A więc właśnie - odpowiedziałem spokojnie
Już miała iść w swoją drogę gdy zaproponowałem.
- to może dzisiaj ja postawię lody co? - zapytałem

< Jo?>

Od Jo d.c. Noctis'a

-Tak to ja....-wybełkotałam otwierając plecak.
-Po co za nim szłaś skoro wiedziałaś że możesz nie dać sobie rady ? - zapytał nagle kiedy grzebałam za lodami.
-Czy to ważne czy zginę dzisiaj czy jutro ? i tak nikt się mną już nie interesuje.A już jeśli to próbują mnie zabić - prychnęłam w końcu znajdując to czego szukałam.Wyciągając loda rzuciłam chłopakowi.-Dzięki za pomoc.Miałam go zjeść,ale masz za fatygę za kimś takim jak ja - mrugnęłam do niego.Zapinając ponownie plecak zarzuciłam go sobie na plecy.
*
Następnego dnia zastanawiałam się co by tu zrobić. Więc ruszyłam w stronę parku. Na pewno nie będę siedzieć jak debil w domu. Przeciągając się usiadłam na ławce z książką w ręce.W oddali zobaczyłam chłopaka z wczoraj.
"Pewnie znowu za czymś gania. Albo podgląda kogoś."-po chwili przyglądania się mu w końcu cicho westchnęłam chowając książkę do plecaka, który prawie zawsze mam przy sobie.Podeszłam wolno do chłopaka.
-Czego tam szukasz ? jesteś jakimś zboczeńcem ? kogo podglądasz ? -zaczęłam wypytywać.

^Noctis?^

Od Noctis'a d.c. Grace

Zaraz po tym pojechałem do domu, bo co innego mi zostało? Jutro kolejna osoba z listy, a potem następna i następna. Po czym przeniosę się na inne regiony Wielkiej Brytanii, a może polecimy z Rose do USA? Mam dwa tygodnie na namysł, a nawet miesiąc, muszę nieco odpocząć.Zaparkowałem w garażu i poszedłem do domu. Wszystkich cholernych demonów i Yalaya miałem dzisiaj po uszy.
- Jak? Założyłaś to zaklęcie? - zapytałem Rose siedzącą w salonie
Napisała coś na kartce i mi podała.
Nie mogę teraz nic mówić bo nie zadziała
Kiwnąłem głową.
- Dobrze, dasz mi dziennik? - zapytałem
Wiem, świetny pomysł, mam dość demonów. Czytam relacje mojej kuzynki mające z nimi związek..., no ale cóż... Podała mi go i zaczęła coś skrobać, przeleciałem wzrokiem parę stron, jednak nie nowych zapisków. Wziąłem od niej notatnik
Miałam ostatnio dość dziwny sen. To ten ostatni zapisany. Było coś o tej twojej dziewczynie... Nie widziałam żadnego demona, zero krwi czy śmierci... Dziwny sen... 
- Ach tak..., przeczytam, zobaczę - odpowiedziałem
Kiwnęła głową. Spojrzałem na zegarek.
- Idź już spać jest pierwsza nad ranem - powiedziałem
Wstała bez słowa i ruszyła na górę. Po chwili zrobiłem to samo.
Leżąc w łóżku jak zawsze zagłębiłem się w lekturę lecz szybko usnąłem.



Następny dzień leciał jak każdy inny. Lista była niezmienna. Jedno skreślone nazwisko więcej i tyle. Jeden demon mniej do zabicia. Następna jest Sophie. W ciągu dnia zdążyłem dowiedzieć się, że jest to aktorka reklam. Widziałem ją parę razy w telewizji, ma mieszkanie w centrum. Ma chłopaka, który nazywa się... Steven Kelly. Stwierdziłem, że dzięki temu zbiegowi okoliczności możemy załatwić ich dwoje jednocześnie. Czyli jutro będziemy mieć wolne jeśli dobrze pójdzie. Wieczorem czekałem na Grace i po chwili się zjawiła, jednak nieco przybita i nieobecna.
- Cześć - przywitałem się
Byłem gotowy więc jedynie wyszedłem do niej. Kiwnęła jedynie głową na przywitanie.
- Coś się stało? - zapytałem
Pokręciła głową. Już chciała iść do garażu ale złapałem ją za rękę.
- Czekaj..., dzisiaj pieszo.., to nie aż tak daleko... - stwierdziłem
Tak więc ruszyliśmy chodnikiem w odpowiednik kierunku. Grace cały czas miała wzrok utkwiony w ziemię.
- Wiesz, że jeśli na prawdę coś się dzieje to możesz mi powiedzieć? potrafię utrzymać tajemnicę - powiedziałem dość cicho.

< Grace?>

Od Grace d.c. Noctis'a

Przygryzłam wargę. Powiedzieć mu czy nie? Nie.
- Musisz być silny - stwierdziłam i odwróciłam się w stronę okna.
Mijaliśmy stary opuszczony budynek. Ktoś stał na dachu, a na dole był tłum ludzi. Krzyczeli coś a jakaś kobieta płakała. Spojrzałam jeszcze raz na człowieka u góry. Był w średnim wieku i przeciętnej urody. Kasztanowe włosy, piwne oczy, średni wzrost. Pojechaliśmy dalej. Noctis miał w sumie wszystko oprócz rodziców. Miał pieniądze, dom i kuzynkę, a ja nie miałam nic. Nawet mój ojciec mnie nienawidził. Max... Max to Max. Przejeżdżaliśmy właśnie koło mojej sali treningowej.
- Zatrzymaj się - powiedziałam nagle.
Noc zatrzymał się szybko a ja otworzyłam drzwi i wyszłam. Za mną szedł Cas.
- Do jutra - mruknęłam i pobiegłam do wejścia.
Weszłam do środka i zaczęłam strzelać z łuku. Nagle ktoś pociągnął mnie do tyłu i kopnął w brzuch. Zgięłam się w pół. Usłyszałam warknięcie Casa i krzyk tego faceta, który mi to zrobił. Musiał go ugryźć. Podniosłam wzrok i zobaczyłam mojego ojca. Stał tam sam John Samowell Jaime Curren. Zaniemówiłam. Co on tu robił?
- Córko - uśmiechnął się.
- Co tu robisz?
Przede mną stał Case a zza pleców mojego ojca wyszedł tylko trochę mniejszy pies. Był tej samej rasy co mój. Nic dziwnego, że był mniejszy. Jeszcze nie widziałam większego od Casa ale nie ważne. Ten miał na imię Burn i w dzieciństwie spędzałam z nim mnóstwo czasu. Oba psy warczały na siebie.
- Przyszedłem Cię zobaczyć - oznajmił.- Tak dawno się nie widzieliśmy. Jesteś taka jak matka.
- Babcia mówiła, że tylko z wyglądu - stwierdziłam.
- Racja. Podobno masz mój charakter.
- Tak, podobno. Czego chcesz?
- Żebyś wróciła do domu. Jesteś moją córką i jedynym dzieckiem. Poza tym musimy porozmawiać.
- Nie ma o czym.
- Dobrze wiesz, że jest. Przyjdź za tydzień o 18.00. Będę czekał.
Potem zniknął. Uderzyłam pięścią w ścianę. Powinnam coś zrobić. Ale nie zrobiłam. Weszłam na dach. Może gdybym miała kogoś dla kogo byłabym warta więcej niż złamany grosz to bym do niego poszła ale... Ale nie sądzę, że ktoś taki jest. Chociaż może się mylę...

< Noctis?>

Od Noctis'a d.c. Jo

Setient, tego się nie widuje często na ulicy. Do tego z jakąś dziewczyną, no nieźle, jednak z tego co widzę nie był zbyt silny. Rzuciłem w niego kamieniem trafiając prosto w łeb. Był on połączeniem człowieka i jakiegoś zwierzęcia, którego za nic nie umiałem rozgryźć. Rozejrzał się zdezorientowany, dalej trzymając dziewczynę. Gwizdnąłem przeciągle.
- Hej! Zwierzaku! Chodź tu i mnie złap jeśli dasz radę! - zawołałem
Obrócił głowę w moim kierunku, jego czarne oczy zwęziły się. Puścił dziewczynę i ruszył w moim kierunku. Ruszyłem biegiem ale nie moim najszybszym do najbliższego zaułka. Nie miałem zamiaru pozwolić mu zawrócić. W końcu wpadłem w ślepy zaułek. Odwróciłem się i wziąłem do ręki Sgian-Dubh
Nie lubię zbyt ozdobnych rączek, dla mnie mają być po prostu wygodne, a klinga ostra jak brzytwa. Jeśli jej nie zaostrzę nie wyjdę z domu. Po chwili przede mną stanął Setient. 
- Ja Cię nie złapię? - warknął 
Tak..., jak dla mnie najbardziej wkurzające demony. Ponieważ mogą gadać. 
- Jesteś martwy - dodał i rzucił się w moim kierunku. 
Skrzywiłem się zrobiłem to samo. W połowie drogi wyminąłem go, że prawie zderzył się ze ścianą. Zatrzymałem się, zerknąłem na niego przez ramię i pstryknąłem palcami. Poleciała na niego chmara kruków. Zawarczał widocznie wściekły i zaraz umknął, widocznie do swojego właściciela. Ruszyłem wolno z powrotem gdy u końca uliczli zobaczyłem wcześniej już widzianą dziewczynę. 
- Cześć.. - powiedziała nieco niepewnie
Dyskretnie schowałem sztylet. 
- Miałaś szczęście... - stwierdziłem 
- Kim jesteś? - zapytała 
- Noctis... - odpowiedziałem przezornie tylko imieniem - a ty?
- Jo Price - powiedziała jakby nigdy nic
Coś kojarzyłem..., jak każdy ród z okolicy. 
- Ta Price? - zapytałem unosząc brew

< Price?>

Od Jo

Od kiedy moi rodzice odeszli a rodzina którą znałam połowę swojego życia odwróciła się ode mnie trafiłam do małego apartamentu.Mieszkam sama i tak jest lepiej nigdy nie lubiłam kiedy ktoś mi przeszkadza.Wracając.Kiedy wstałam rano i przetarłam oczy stwierdziłam że warto przejść się do sklepu i przy tym poobserwować "ich".
*
Kiedy kupowałam przy kasie zauważyłam jak coś szybko przemknęło obok sklepu. Bez zastanowienia szybko po zapłaceniu wrzuciłam wszystko do plecaka i biegiem ruszyłam w tamtą stronę.
- STÓJ ! - wrzasnęłam kiedy złapałam go w jakiejś alejce...kiedy się odwrócił lekko zdrętwiałam był to Sentient. Ruszył w moim kierunku.
"Lewa...może prawa.....albo.....nie wiać nie można....ok..ok spokojnie....trochę iluzji i wszystko będzie dobrze" - zaczęłam myśleć co by tu zrobić w końcu stworzyłam przed nim iluzję człowieka którą miał się przez chwilę zająć.Lecz tego nie zrobił zamiast tego przyparł mnie do muru.
-Czemu wy wszyscy musicie mieć taki cuchnący oddech - wybełkotałam. Odwróciłam głowę zamykając oczy....czyli tak mam zginąć? Nawet nie zjadłam lodów które kupiłam....

<??>

Powitamy Jo


Właściciel: Hope
Imię: Jo
Nazwisko: Price
Ród: Price'ów
Wiek: 17 lat.
Płeć: Kobieta
Stanowisko w rodzinie: Obdarzona mocą.
Moc: Iluzje.


Witamy Max'a

http://images.buddytv.com/damon-s-best-quotes-/btv/1/600034388/1/590/-1/0.jpg%5C
Właściciel: klew11
Imię: Max
Nazwisko: Grant
Ród: Grant'ów
Wiek: 23
Płeć: Mężczyzna
Stanowisko w rodzinie: Łowca

niedziela, 17 sierpnia 2014

Od Noctis'a d.c. Grace

Musiałem jeszcze mimo wszystko iść na łowy. Nie zajęło to dużo czasu, gdyż demon był słaby. Wróciłem do domu około 3 i od razu położyłem się spać.
  •  
Rano, ku niezadowoleniu Rose, podwiozłem ją do szkoły. Wracając wjechałem do sklepu zaopatrzyć się w Monstery, nie miałem ostatnio zbyt dużo czasu by je kupić i zostały nam tylko 4. Zazwyczaj zajmowały jedną półkę w lodówce. A więc kupiłem z 30 puszek przy czym mina kasjerki była bezcenna. Gdy wróciłem wrzuciłem wszystkie do lodówki. Początkowo rozmawiałem z Mike'm, załatwiałem parę spraw. Trzeba było zaplanować wszystko na dzisiaj idealnie. Koleiny Yalaya, którego trzeba zlikwidować to Eric Kendrick. Miał on Ferala, ale w miarę silnego. Był to 7 na liście Yalaya z 15. Spojrzałem na kartkę z listą.Widniały na niej nazwiska, oraz rodzaj demona.
Isabella Williams - Niewolnik 
Alan Harvey - Niewolnik 
Fabien Mason - Słaby Ferel 
Marcus Baker - Słaby Ferel 
Stella Knight - Normalny Ferel 
Vanessa Moore - Normalny Ferel 
Erick Kendrick - Silny Ferel 
Sophie Cox - Silny Ferel 
Steven Kelly - Silny Ferel 
Thomas Allen - Silny Ferel 
Philip Wood - Słaby Sentient 
Alice Carter - Słaby Sentient   
Amanda Young - Normalny Sentient 
John Curren - Silny Sentient i Niewolnik 
Katherinne Hall - Bardzo silny Sentient i Niewilnik
Westchnąłem cicho.  Już prawie połowa za mną..., ale ponad połowa przede mną i to ta gorsza. Za to mam jakąś pomoc..., a nie tylko pomocnicze sny Rosie. Poszedłem odespać noc, obudziła mnie Rosie na obiad. Zszedłem.
- Które godzina? - jęknąłem zaspany jedząc
- 18 - odpowiedziała patrząc na mnie karcąco
- Co?! - od razu przyśpieszyłem po czym popijając Monster'a pobiegłem się ubierać. Po czym wleciałem do piwnicy. Było już jedynie pół puszki energetyka. Przygotowałem sobie ekwipunek i czekałem jedynie na Grace popijając picie. Rozległ się dzwonek. Otworzyłem i ujrzałem właśnie Grace.
- Idziemy? - zapytała
Kiwnąłem głową i podałem jej listę, a raczej jej kopię.
- Co to? - zapytała
- Nazwiska londyńskich Yalaya, a raczej angielskich, są z całej Anglii - odpowiedziałem ruszając do garażu
- Czym jedziemy i gdzie? - zapytała
- Samochodem, do salonu fryzjerskiego moment... - powiedziałem i wyciągnąłem kartkę i podałem jej
Kiwnęła głową, po przeczytaniu. Wszedłem do garażu, w którym stał Mercedes-Benz CLA
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/73/Mercedes-Benz_CLA_200_AMG_Line_%28C_117%29_%E2%80%93_Frontansicht%2C_10._Juli_2013%2C_M%C3%BCnster.jpg/1280px-Mercedes-Benz_CLA_200_AMG_Line_%28C_117%29_%E2%80%93_Frontansicht%2C_10._Juli_2013%2C_M%C3%BCnster.jpg
Grace aż opadła szczęka. 
- Rodzice zostawili mu duży spadek i małe długi, więc czemu mam nie korzystać z nich i z prawa jazdy? - zapytałem wsiadając i odpaliłem silnik
Grace zaraz wsiadła i wyjechaliśmy. 
Po godzinie byliśmy już na miejscu. Zaparkowałem i wysiadłem. Grace zrobiła to samo. Zamknąłem samochód i ruszyłem do salonu. 
- Chcesz tam tak po prostu wejść? - zapytała 
- Owszem, może przy okazji mnie ostrzygą i tak planowałem iść do fryzjera - powiedziałem jakby nigdy nic
Weszliśmy więc do środka. Od razu naskoczyła nas recepcjonistka. 
- Byli państwo umówieni? - zapytała
- Oj..., proszę przekazać panu Kendrick, że czeka na niego Noctis Black, na pewno znajdzie chwilkę - powiedziałem 
Kobieta kiwnęła głową i zrobiła jak powiedziałem. Po chwili zjawił się Kendrick, z promiennym uśmiechem. Wzrok Grace mówił: " To jest Yalaya?". 
- Witam! Ach! Panie Black, czekałem na Pana! - zawołał jakbyśmy byli starymi znajomymi 
- Miałem taką nadzieję - powiedziałem wstając 
- Zapraszam za mną do biura - powiedział i ruszył wolno na zaplecze
Ruszyłem za nim lecz Grace złapała mnie za rękę. 
- Chcesz za nim iść? - zapytała 
- Tak, chodź - powiedziałem ruszając dalej
Niepewnie poszła za mną. Weszliśmy do obszernego pokoju. 
- Załatwiłeś już wielu, ale... - zaczął Kendrick
- Ale ty jesteś wyjątkowy, twój Surari jest najsilniejszy i niepokonany i na pewno zginę, tak, tak, już to słyszałem - skrzywiłem się z niesmakiem 
 Warknął wręcz wściekły i gwizdnął. Z drugiego pokoju wyleciał pies, nie miał oczu i wyglądał jak cały stworzony z włosów. Rzuciłem w niego odruchowo sztyletem... Jednak włosy się rozproszyły i sztylet przeleciał. Odskoczyłem ponieważ uderzył by we mnie. Zaraz zawrócił wydając dźwięki podobne do warczenia. Koło mnie pojawił się płomienny tygrys. Kendrick lekko pobladł.
- Przecież to... - urwał
- Tak, tak, wiem żywiołak. Ich się nie da kontrolować, trzeba wielkiej mocy. To też słyszałem - mruknąłem znudzony
Mój tygrys rzucił się na demona i zaczął go rozszarpywać. Ten wył, skomlał i piszczał. Eric już chciał się wycofać ale strzeliłem rewolwerem tuż przed nim. 
- A ty dokąd? - zapytałem 
Rzucił się panicznie do drzwi więc po prostu przestrzeliłem mu łeb zostawiając plamę krwi na ścianie.
- Tak głupi jak wszyscy - mruknąłem złapałem Grace za rękę i ruszyłem do wyjścia.
Ona jednak lekko zamurowana, widocznie zdziwiona, że to już koniec ruszyła za mną. Po chwili byliśmy już w samochodzie. 
- To był żywiołak? - zapytała po 10 minutach jazdy
- Tak - odpowiedziałem spokojnie patrząc na drogę - Duch ognia 
- A ty go kontrolowałeś? - zapytała patrząc na mnie
- Tak, dokładnie, sam go wezwałem - odpowiedziałem równie spokojnie jakby nigdy nic patrząc na drogę.
Gdy prowadzę ciężko wyprowadzić mnie z równowagi.

< Grace?>

Od Grace d.c. Noctis'a

Wyszłam na dwór i odetchnęłam z ulgą. Nie lubiłam o sobie opowiadać. Właściwie to nigdy nie lubiłam za dużo mówić. Teraz Max. Zaczęłam iść ulicą aż dotarłam do dużego lokalu na jej końcu. Mężczyźni, którzy stali na wejściu przepuścili mnie bez słowa. Przeszłam przez pomieszczenie pełne ludzi. Na samym końcu były duże dębowe drzwi, które ni jak tu nie pasowały. Weszłam do środka a za mną Case. Max jak zawsze siedział za biurkiem i rozmawiał z Ethanem.
-Jak tam dzisiaj?-zapytałam.
-Dobrze-odpowiedział chłopak.
Max popatrzył na niego z potępieniem w oczach. Cóż nie za bardzo go lubił.
-Byłaś u Noctis`a Black`a-to nie było pytanie tylko raczej stwierdzenie.
-Tak i co z tego?
-Teraz będziesz polowała z nim a co z nami? Zostawisz nas samych?-jego głos był wyjątkowo chłodny.
-Nie. Będę polowała z nim ale stawie się na każde wezwanie a teraz lecę już.
Wyszłam szybko i poszłam do Ruben`a.
-Co ty tu robisz tak późno?-zapytał.
-Nie ważne-mruknęłam.
-Ciężki dzień?
-Ciężki to będzie dopiero jutro-stwierdziłam.
(Noctis?)

piątek, 15 sierpnia 2014

Przywitajmy Felix'a

fdklgmnskldfmgsdk
Właściciel: karolina230301
Imiona: Felix Lucas Arthur ( Jeśli chcesz go wkurzyć mów mu Luck)
Nazwisko: Evans
Ród: Evans'ów
Wiek: 16 lat
Płeć: Mężczyzna ♂
Stanowisko w Rodzinie: Właściwie to wszystko w jednym  gdyż jest ostatni z rodu.
Moc: Potrafi przejąć kontrolę nad demonem bez żadnych trudności oraz z trudem nad ludźmi. Potrafi także rozmawiać z demonami, ale raczej nie używa tego.

Więcej w zakładce Łowcy, na pełnym profilu >>>

czwartek, 14 sierpnia 2014

Od Noctis'a d.c. Grace

Dobrze, mój ród nie jest najlepszy pod słońcem, ale tego się nie spodziewałem. Mimo, że nie jedna osoba z mojej rodziny zabiła także człowieka, to nigdy niewinnego i bezbronnego... Jak już był to Yalaya, chociaż też dla większości jest to niedopuszczalne.
- Wracając do Yalaya - powiedziałem i natychmiast zakryłem niepewność uśmiechem - Sam miałem to już wcześniej zaproponować, ale cóż... Mam nadzieję na owocną współpracę
Odpowiedziała skinieniem głowy.
- Więc tak, może zacznijmy od jutra, nie mam kiedy przedstawić Ci moich informatorów, ale mamy już listę wszystkich Yalaya w Londynie. Do dzisiaj uskuteczniłem już czterech... i zostało mi ich jedenastu. Możesz przyjść około 19 - powiedziałem wstając
- Mam tu chyba coś do powiedzenia? - zapytała
- Naturalnie. To było po prostu nieco organizacji. Możesz mnie pytać o co chcesz, a ja postaram się zadowolić Cię odpowiedzią - powiedziałem
Też wolno wstała.
- Chyba na dzisiaj już wystarczy - stwierdziła
Przytaknąłem skinieniem głowy.
- Zaprowadzę Cię do wyjścia - powiedziałem i ruszyłem korytarzem.
Pożegnałem Grace i zamknąłem za nią drzwi. Odetchnąłem z ulgą, że już po ten durnej rozmowie, która do niczego nie prowadzi.

< Grace?>

Od Eleonory

Szłam sobie właśnie jedną z ulic Londynu gdy nagle usłyszałam krzyk. Dochodził on z lasu, a wraz z nim głos Surari. Wbiegłam za dźwiękiem. Nie pozwolę nikogo skrzywdzić. Zwinnie omijałam każde drzewo i przeskakiwałam każdy kamień. Nagle cisza nie miałam pojęcia gdzie mam pobiec dalej. Na szczęście Surari nie umieją być długo cicho. Znów ruszyłam pędem, teraz już byłam pewna, że to te ohydne istoty. Zobaczyłam biegnącą kobietę, a za nią Niewolnik. Było to pewne, że zaraz ją dogoni. Musiałam podjąć szybką decyzję. Pistolet na pewno nie, ponieważ zrobi za dużo hałasu, łuku nie mam, więc zostaje sztylet.
- Ej ty! - krzyknęłam.
Idiota popatrzył w moją stronę, ale to nie takie proste mnie już tam nie było. Szybko zakradłam się do niego od tyłu. Z kieszeni wyciągnęłam srebrny sztylet i wbiłam mu go w głowę. Ciało zaciągnęłam tam gdzie jest najmniej drzew i podpaliłam zapałką, którą wcześniej wyciągnęłam z torby. Niestety nigdzie nie znalazłam kobiety, więc pewnie juz dawno wróciła do domu. Nikt jej nie uwierzy, więc nie ma co się martwić. Wróciłam do domu. Wyciągnęłam kluczę z torby i otworzyłam drzwi. Rzuciłam już zbędny bagaż na kanapę, biorąc ze sobą tylko sztylet. Poszłam do łazienki i przemyłam go z krwi po czym wytarłam w mały ręczniczek. Schowałam go z powrotem do torby. Wzięłam szybki prysznic i poszłam do kuchni zrobiłam sobie kanapkę z pomidorem. Przebrałam się w dresy i niebieską bokserkę wzięłam mp3 i poszłam pobiegać...

Od Grace d.c. Noctis'a

Weszłam razem z nim do domu. Był duży. Chociaż dom mojego ojca był znaczenie większy. case zawarczał cicho kiedy Noctis się na niego spojrzał. Weszliśmy do małego pokoju. Usiadłam na kanapie a chłopak na krześle. Postukałam się w kolano.
-O czym chciałaś porozmawiać?-zapytał.
-O Yalaya.
Za nim powiedziałam coś jeszcze zadzwonił mój telefon. Odrzuciłam połączenie.
-Moglibyśmy polować razem-dokończyłam.
Znowu usłyszałam, że ktoś dzwoni. Poprawka ja wiedziałam kto dzwoni.
-Nie odbierzesz?-zapytał.
-Odbiorę-stwierdziłam.
Wzięłam telefon i w końcu odebrałam.
-Czego?-warknęłam.
-Jaka ty milutka-stwierdził Max.-No ale nie ważne. Potrzebuje Cie tutaj.
-Bo?
-Bo Ethan znów miał wizję. Chwileczkę gdzie ty właściwie jesteś?
-U Blacka.
-Co ty do reszty straciłaś rozum?!-krzyknął.
-Posłuchaj tych przeklętych demonów jest coraz więcej i Yalaya też. sama nie dam rady.
-Dobrze wiemy, że dasz.
-Ale może nie chcę?!-krzyknęłam.
-Rób co chcesz byle szybko-powiedział i się rozłączył.
Rzuciłam komórkę na stół.
-Mogę z tobą "pracować"-uśmiechnął się.-Jeśli coś mi opowiesz.
-Co?
-Historię twojego rodu.
Westchnęłam.
-No więc mój ród jest o ile dobrze wiem bardzo stary. W domu skrywamy wiele tajemnic.
-Na przykład?
-Kiedy się urodziłam moja matka zmarła. Ojciec chciał chłopca a okazało się, że to dziewczynka. Nie był tym szczególnie zachwycony. Traktował mnie nie najlepiej. To znaczy całymi dniami trenowałam a jeśli zrobiłam coś źle to dostawałam baty. Kiedyś Uczyły mnie moje służki. Ojciec stwierdził, że muszę być chociaż mądra żeby nie przynieść mu wstydu. Mówiły coś o tym, że powinnam być damom. A ja im powiedziałam, że nią nie jestem. Zbiły mnie wtedy. Poszłam do ojca. Mimo, że jakoś szczególnie się mną nie przejmował to nie mógł pozwolić żeby biły mnie zwykłe służki. Poszedł za mną do nich. Wskazał te które to zrobiły. Powiedział, że skoro nie jestem damom to sama muszę je ukarać. Kazał mi odciąć im po jednej dłoni. No i zrobiłam to. Potem wysłał je do kuchni i powiedział, że jeśli stłuką choć jedną rzecz to obetnie im druga dłoń. Takich historii jest o wiele więcej ale nikt o nich nie mówi. Wszystkie zostają w domu. Mój ród od kiedy tylko pamiętam praktykował takie metody-skończyłam.
-Ile miałaś wtedy lat?-spytał.
-Jakieś 7-wzruszyłam ramionami.-Jedne 7-latki bawią się lalkami a drugie... cóż no czymś innym.
-Kto to jest Max?
Wiedziałam, że zada to pytanie.
-Max to mój chymmm tak jakby brat.
-Brat?!
-No tak to syn mojej matki ale nie mojego ojca.
-Jak to?
-Za nim ojciec poślubił matkę to ona miła już syna. Powiedział jej wtedy, że jeśli che być z nim musi zostawić to dziecko. No i zrobiła to. Zostawiła Max`a i wyszła za ojca. Teraz ma 23 lata i zachowuje się jak nadopiekuńcza mamusia-stwierdziłam.
-A twoja babcia?
-Tydzień temu wylądowała w szpitalu.
-Dlaczego?
-Bo ma schizofrenie. To szpital psychiatryczny.
Widać było, że nie wie co powiedzieć. Większość ludzi by nie wiedziała. nie po takim czymś. Nie po tym co usłyszał. Sama pewnie wahałabym się co teraz zrobić. No ale takie jest życie. Jedni mają z górki a drudzy pod. Case warknął cicho. No tak ten kruk. Noc był bardzo przekonujący ale nie dla mnie. Umiem wykryć kiedy ktoś kłamie. Są jednak jakieś przywileje tego, że ma się moc. Jeśli z kimś rozmawiał to na pewno nie usłyszał tego co teraz.
(Noctis?)

Od Noctis'a d.c. Rose

- Troszkę się tu zmieniło przez te pół roku - stwierdziłem ściągając moją skórzaną kurtkę i wieszając do jeszcze kilku wiszących na hakach
- Trochę - przykatnęła
- Pokój ten co ostatnio? - zapytałem biorąc torbę i z powrotem zakładając plecak
Kiwnęła głową potakująco. Poszedłem do góry gdzie zostawiłem rzeczy. Plecak szybko opróżniłem z ubrań gdyż mógł być mi potrzebny, natomiast z rozpakowywaniem torby - gdzie były rzeczy rodziców - wcale się nie śpieszyłem. Zszedłem znów na dół. Rosie siedziała w salonie.
- Przepraszam, że przyjechałem tak późno... - powiedziałem
Dopiero zorientowałem się, że jest 23.
- Nic się nie stało... - odpowiedziała mimo to był lekki wyrzut w jej głosie
- Oprócz tego, że musiałaś siedzieć z Mery - zauważyłem
Spojrzała na mnie i przytaknęła skinieniem głowy.
- Dasz mi później poczytać dziennik snów? Pewnie miałaś już parę od... tego wypadku - powiedziałem siadając obok
- Dwa - odpowiedziała i podała mi notes.
Przejrzałem je, nie były to jakieś szczególne demony. Szybko go oddałem.
- Dzisiaj może mnie nie być w nocy... - powiedziała dość cicho
- Idziesz na łowy? - zapytałem
Kiwnęła głową.
- Pierwsze? - zapytałem
Wstała.
- Nie pójdziesz sama na pierwsze łowy bo demon Cię zeżre - powiedziałem i też wstałem
- Wcale, że nie - zaprotestowała
- Lepiej się poluje w więcej osób niż samemu - powiedziałem
- No i co z tego?
- To, że nie puszczę Cię samej, a przecież wcale nie muszę Ci tam pomagać, jak chcesz tylko popatrzę - odpowiedziałem
Spojrzała mi w oczy. Widocznie chciała coś wskórać swoim zabójczym spojrzeniem jednak zapomniała, że mamy tę samą krew, a ja odpowiedziałem jej jeszcze bardziej stalowym i nie ugiętym - bo dłużej ćwiczonym - wzrokiem. Staliśmy tak dobre 5 minut, aż w końcu odwróciła wzrok. Jednak "moc" należy do całej naszej rodziny - Morderczy i czasem ręcz hipnotyzujący wzrok.

< Rosie?>

Od Noctis'a d.c. Grace

Byłem rozbawiony tym czego dowiedziałem się do żywiołaków powietrza. No tak.., nie tylko ja chcę się czegoś o niej dowiedzieć, ja również jestem w centrum zainteresowania. W tej chwili stałem spokojnie przed budynkiem oparty o ścianę. Dla większości ludzi mogło to wyglądać co najmniej dziwnie. Jednak ja obserwowałem co się dzieje w środku, oczami ducha. Wleciał do budynku jako kruk..., one chyba najbardziej lubią tę postać. Usadowił się gdzieś pod sufitem dając mi świetny obraz na Grace. Gdyby była sama może uszło by wszystko na sucho, tyle, że jej pies zaczął szczekać na kruka. Dziewczyna szybko odwróciła głowę w tamtym kierunku, przerywając trening. Była nieco zdziwiona widokiem wielkiego, czarnego ptaszyska. Kruk błyskawicznie zerwał się do lotu i poleciał w moim kierunku - do drzwi. Zamrugałem gwałtownie i uchyliłem mu drzwi. Poleciał w niebo i zaraz stał się normalnym krukiem. Puściłem drzwi i już miałem ruszyć przed siebie jakby nigdy nic ale drzwi gwałtownie się otwarły. Włożyłem ręce do kieszeni. Drzwi się zamknęły i zobaczyłem Grace i jej psa.
- Miło Cię widzieć - powiedziałem jakby nigdy nic z uśmiechem na ustach
- Ta..., Ciebie również - mruknęła i rozejrzała się jeszcze szybko po niebie
- Coś się stało? - zapytałem
- Nie, nic... Może to głupie ale nie widziałeś tutaj przelatującego kruka? - teraz ona zadała pytanie
- Kruka? Nie, czemu pytasz? - odpowiedziałem z teatralnym ale jakże świetnym zdziwieniem
- Nie ważne - pokręciła głową
- Na mnie już chyba czas..., mam jeszcze parę spraw do załatwienia - powiedziałem
Kiwnęła głową. Ruszyłem wolno ulicą do domu. Tak, jeśli chodzi o moje teatralne szopki to mógłbym być aktorem. Wszedłem do domu i rozejrzałem się, spojrzałem na zegarek... Było już po 18. Rose powinna już być. Może śniła? Tak, tego lepiej jej nie przerywać. Moje przypuszczenia się potwierdziły gdy zobaczyłem ją na kanapie. Zostawiłem na stole dla niej kartkę, że jestem i siedzę w piwnicy. Wycofałem się cicho i zszedłem do piwnicy. Minąłem szafę z kolekcją broni wujka i wszedłem do nieco większej sali. Był tak duży, drewniany stół. Dwie wielkie skrzynie, również z drewna, zamknięte na żelazne zamki stały pod ścianą po lewej od wejścia. Natomiast na przeciwko drzwi stał wielki regał, na jednej z półek były książki, a na pozostałych zioła, kamienie i parę nie znanych mi cieczy, wszystkie pozamykane szczelnie w słoiczkach. Stało tam też parę szkatułek. Po prawej, w kącie stał całkiem nowiutki komputer nie pasujący do tych wszystkich staroci. Usiadłem na krześle koło niego. Sprawdziłem najpierw skrzynkę, usunąłem szybko parę wiadomości, których nie chciało mi się za nic czytać. Po czym wyciągnąłem Iphone'a i zadzwoniłem do kolegi.
- Cześć, Mike - powiedziałem na powitanie wstając
- Cześć, co się stało, że dzwonisz o tej godzinie? - zapytał
Zagłuszył go jakiś krzyk, jednak dużo się tym nie przejąłem, też miał w domu śniącego... Właściwie to sytuacja wyglądała inaczej. Był z innej rodziny, ja właściwie zrobiłem z niego łowcę. Jednak teraz gdy pojawia się tutaj coraz więcej Surari..., chłopak nie mógł zostać bez opieki, mimo, że był w wieku mojej kuzynki. Miał Moc, więc był cenny, a do tego wizje, jako ostatni z rodu. Szczerze nie pamiętam jakiego, ale, któregoś z Irlandii.
- Sprawdzisz dla mnie jedną osobę, a potem prześlij mi na mail'a Yalaya, których wytropiłeś do tej pory - powiedziałem
Zacząłem chodzić po pokoju. Tak lepiej mi się myśli.
- Dobrze..., a o kogo konkretnie chodzi? - zapytał widocznie już gotowy
- Sprawdź mi Grace Curren - powiedziałem
- Niell! Daj mi rozmawiać z Noc'em! - usłyszałem Mike w słuchawce - Nie, nie możesz teraz wyjść na dwór! Nie o tej godzinie!
- Mike? - zapytałem nieco nie pewnie nie chcąc mu przerywać tego wręcz kazania
- Tak, tak. Grace Curren, już patrze - powiedział
Zajęło mu to krótko, po chwili już opowiadał mi całą jej historię, a ja słuchałem siedząc na stole.
- Więc tak. Grace Emilly Roslin Curran, z rodu Curran'ów. Jest dziedziczką mocy klanu. Słuchaj Noc..., to nie jest zbyt miły ród... - zaczął mi coś tłumaczyć
- Tak jak Black'ów więc lepiej kontynuuj - przerwałem mu
Usłyszałem westchnięcie, widocznie przypomniał sobie co kiedyś znalazł o moim rodzie, tak, mam ciekawe korzenie. Członkowie mojej rodziny zwykle są dość... bezwzględni i nie czuli.  Kontynuował.
- Jak była mała jej matka zmarła. Właściwie tuż po porodzie... Ojciec się wściekł, ale jakoś ukrywali to przez 15 lat..., nie wiem czemu aż dwa lata po tym jak ujawniła się u niej Moc, ale nie będę tu filozofował. Zabrała ją wtedy babka... No i cóż... Chyba poluje, ale nie jestem pewien, mimo to powinna. Normalna dziewczyna, nie licząc dziedzictwa. Całkiem dobrze się uczy i mieszka tam niedaleko was. Za tym targiem..
- Wiem gdzie - odpowiedziałem
- No. O rodzie jest tutaj niewiele napisane... Pisze jedynie parę nazwisko i imion. Wow! - zawołał nagle
- Co znalazłeś?! - zapytałem zdziwiony
- Wiesz, że po tym jak zwiały jej ojciec został jednym z silniejszych Yalaya w Londynie?! Jest przedostatni na liście! - zawołał
Na chwilę zaniemówiłem ale na krótko.
- Przedostatni? - zapytałem
- Tak, a jak chciałem ułożyłem Ci ich od najsłabszego do najsilniejszego, byście się nie przepracowywali - odpowiedział
- No ładnie... - mruknąłem
- Nie wiem w co ty się Noc pakujesz, ale to wygląda paskudnie - usłyszałem teraz głos Niell'a
- Co? - zapytałem
Chwilę wyrywania słuchawki.
- Nie słuchaj go, jak zawsze gada od rzeczy - powiedział Mike lekko zdyszanym głosem
- Dobra, pogadamy kiedy indziej. Mam jeszcze coś do załatwienia - powiedziałem
- Cześć - mruknął Mike
Rozłączyłem się i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyszedłem z piwnicy ale Rosie zdążyła już otworzyć drzwi, a w nich stał nie kto inny jak Grace.
- Cześć... - mruknąłem - Po co przyszłaś?
- To twoja dziewczyna? - zapytała Rose nie dając jej odpowiedzieć
- Nie, spadaj stąd, gotować czy tam lekcje odrabiać - powiedziałem i lekko poczerwieniałem
Wyszedłem przed drzwi delikatnie ciągnąc za sobą Grace po czym zamknąłem drzwi.
- To chyba nie jest oznaka dobrego wychowania - mruknęła
- Wiem, ale nie mam zamiaru rozmawiać przy Rose - odpowiedziałem
Nawet jeśli się zorientowała, nie miałem zamiaru mówić jej ani słowa z naszej rozmowy z Mike. Nie miałem zamiaru rozmawiać o tym. Natomiast chętnie zaproponowałbym jej wspólną walkę z Yalaya, przydałaby się. Mógłbym sprawdzić jej moc, poza tym było by dość... ciekawie.

< Grace?>

Od Grace d.c. Noctis'a

Umyłam kubki i też wyszłam z domu. Case cały czas chodził przy mojej nodze. Był dużym, groźnym rottwailerem. Wyglądał czasami jak wyjęty z jakiegoś horroru. No ale taki jego urok.
Weszłam w wąską uliczkę, która prowadziła do dużego, starego budynku. Po kilu minutach byłam już na miejscu. Otworzyłam drzwi. Kiedy tylko postawiłam but na dywanie usłyszałam znajomy głos.
- Tylko nie z tymi buciorami na mój piękny dywan ty molu!-krzyknął Ruben - Przez ciebie znów będzie brudny. Ściągaj je natychmiast.
Wykonałam polecenie. Kochałam czytać książki i dla tego mój bibliotekarz mówił na mnie mol. Już się w sumie przyzwyczaiłam. Ruben był już staruszkiem po 90. Mimo to zachowywał się jak nienormalny 20-latek. No cóż bywa...
- Dobrze już dobrze - mruknęłam - Zdjęłam.
- No świetnie. Co chcesz dzisiaj? - zapytał.
- Informacje - powiedziałam.
- Co takiego?
- Potrzebne mi informacje na temat jednego chłopaka - wyjaśniłam.
Ruben pogroził mi palcem.
- O nie. To zabronione.
- A mam powiedzieć twojej żonie gdzie wczoraj byłeś? - zapytałam.
- Nie. nie. To jak on się nazywa?
- Noctis Black.
- Igrasz z ogniem - stwierdził.
- Wiem. Przeszukuj tą bazę danych.
Staruszek niechętnie usiadł do równie starego komputera. Wpisał jakieś długi kod i nagle ekran zaczął mocniej świecić.
- No więc tak - zaczął - Jego rodzice nie żyją. Należy do rodu Balck`ów. Opiekuje się kuzynką, Rose. Ma kilka uzależnień. Łowca obdarzony mocą.
Westchnęłam.
- Tyle to ja sama wiedziałam.
- Przykro mi - stwierdził - Max się o ciebie pytał.
- Czyli?
- Chce żebyś do niego przyszła.
- To, że tego chce jeszcze nie znaczy, że dostanie.
- Jak tam wolisz.
- Idę już pa.
Wyszłam szybko i zaczęłam iść w stronę hali. To znaczy można na niej było robić co się tylko chce. Ale dużo to kosztowało. Ja miałam wstęp za darmo bo to Max był właścicielem. Weszłam na halę.
- Łuk - powiedziałam na głos.
- Przygotowuję - odpowiedział komputer.
Po chwili miałam już łuk w ręce, a na ścianach wisiały tarcze i ruchome cele. Najpierw załatwiłam to co się ruszało. Potem zaczęłam strzelać do tarcz. Na początku pojedynczo, a potem nieco inaczej. Wystrzeliłam dwie strzały. Druga przecięła pierwszą i trafiła w środek tarczy. Potem trzy. Druga przecięła pierwszą, a trzecia drugą i trafiła w cel. Case patrzył się na mnie i szczekał co jakiś czas. Cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuję.
(Noctis?)

środa, 13 sierpnia 2014

Od Rose do Noctis'a

W każdą ponurą sobotę, spędzałam czas w salonie i piłam cieplutkie kakao. Siedziałam wygodnie na kanapie i wpatrywałam się beztrosko w okno. Trochę minęło od wypadku moich rodziców, mną osobiście zajmowała się ciocia Mery. Z resztą i tak wiem, że mnie nienawidzi, w sumie, jak jej cała ta "rodzinka". Przymknęłam lekko oczy, odstawiłam kubek z połową kakaa na szklany stolik. Oparłam się o oparcie i odchyliłam troszkę głowę w tył.
-Nad czym tak myślisz?- usłyszałam szorstki głos ciotki nadchodzący z korytarza.
-Nad niczym, wiesz?- opowiedziałam z miętką sarkazmu, wzdrygając się lekko.
-Staram się być dla Ciebie miła, a ty zachowujesz się wobec mnie w sposób nietaktowny...- tyle usłyszałam co do mnie mówiła, resztę ignorowałam, czułam się tak jakbym była sama w domu.
-Słuchałaś mnie!?- wrzasnęła na cały dom.
-A mówiłaś coś, wybacz nie słuchałam...- przymrużyłam oczy.
-Ych, wracam do siebie...-odparła zrezygnowana i wyszła z domu.
Mery była średniego wzrostu kobietą o ciemno piwnych oczach. Miała długie blond włosy i smukłą sylwetkę. Z charakteru była osobą żądną pieniędzy i władzy, nikogo nie traktowała mile - chyba, że swoją rodzinę. Siedziałam tak jak siedziałam dość długo. Po południu po całym domu rozbiegł się dźwięk dzwonka do drzwi.
~Najwyraźniej niespodziewany gość.- pomyślałam zrywając się z kanapy. Podbiegłam cicho do drzwi i niepewnie otworzyłam je. Ku moim oczom ukazał się Noctis, a myślałam, że to ktoś inny. Jakby to określić "kamień spadł mi z serca".
-Cześć Rosie..-przywitał się. Odpowiedziałam na to uśmiechem, wpuściłam go do środka mieszkania, zamknęłam za nim drzwi na klucz jak wcześniej. .

<Noctis? ;p>

Od Noctis'a d.c. Grace

- Ech..., właściwie to nic ciekawego - stwierdziłem - Jeszcze żyję i mam z czego żyć, chyba to wystarcza
Pokiwała głową w zamyśleniu.
- Teraz mieszkam jak mówiłem u Rose.., mieli z rodzicami dom niedaleko centrum, więc całkiem przyjemnie - powiedziałem i upiłem trochę kawy
Na serio jej nienawidzę, znaczy się kawy, nie Grace. Wolę pić energetyki. Taki sam efekt dużo lepszy smak, ale jak już ktoś podał to nie wypada odmówić. Powstrzymałem skrzywienie ust. Nie ważne ile posłodzę ona dalej będzie gorzka.
- Dalej polujesz sama czy coś się zmieniło? - zapytałem opierając głowę na ręce.
Wzruszyła ramionami.
- A jak myślisz? - odpowiedziała nieco sarkastycznym pytaniem
- Sama - stwierdziłem, nie musiałem się zastanawiać
- Z kim niby miałabym polować? - bąknęła
- Hym..., racja, głupio, że zapytałem, skoro znam odpowiedź - mruknąłem
Spojrzałem na zegarek na ręce. Ostawiłem prawie pełny kubek kawy.
- Chyba na mnie już powoli czas. Poszedłem tylko pooglądać rzeczy z targu, a tu zleciała już godzina rozmowy - powiedziałem wstając
Grace równie zdziwiona spojrzała na zegarek. Odprowadziła mnie do drzwi by je zamknąć.
- Do zobaczenia - rzuciłem i ruszyłem ulicą.

< Grace?>

Od Grace d.c. Noctis'a

Przygryzłam lekko wargę i westchnęłam.
- To może jednak wejdziesz - zaproponowałam.
Uśmiechnął się.
- Jasne.
Weszliśmy do środka. Noctis rozejrzał się, a ja schowałam kanapkę do lodówki. Mieszkanie nie było duże ale sprawdzało się dobrze. Na środku stała kanapa i stolik. Na ścianie wisiał mały telewizor. Weszłam do kuchni i nastawiłam wodę. Przyszykowałam kubki i wsypałam kawę. Dość szybko zrobiłam resztę i poszłam do salonu z napojem. Postawiłam jeden Noctis'owi, a drugi sobie.
- A ty poszłaś na jakieś studia? - zapytał po dłuższej ciszy.
- Tak no powiedzmy. Liceum skończyłam już po pierwszym roku z wyróżnieniem.
- Chwila. Skończyłaś liceum jak miałaś 17 lat?
- Tak. Potem poszłam na studia. Skończyłam je po dwóch latach.
- Niech zgadnę w wyróżnieniem?
Zaśmiałam się.
- Tak.
- Co studiowałaś?
- Weterynarie.
- Ciekawe?
- Jak lubisz zwierzęta to tak - stwierdziłam.
No właśnie - pomyślałam - a gdzie jest Case? Nagle pies wyskoczył z pod stołu i wskoczył mi na kolana.
- Tu jesteś - uśmiechnęłam się.
Case popatrzył się groźnie na Noc`a i zawarczał.
- Spokój - mruknęłam a pies błyskawicznie zamilkł.
- Twój?
- Aha.
- Jak ma na imię?
- Case lub Cas jak wolisz.
Pies nadal patrzył na niego jakby chciał go zagryźć.
- Nie lubi obcych - wyjaśniłam - To co tam jeszcze powiesz?
(Noctis?)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Powitajmy Rose !

 
Właściciel: gabriel12
Imię: Rose (pełne Rosalie)
Nazwisko: Black
Ród: Black'ow
Wiek:15 lat
Płeć: Kobieta  

Witamy Eleonorę

http://felicefawn.com/portfolio/forest3.jpg
 Właściciel: jula1912
Imiona:
Eleonora Zoya Felice
Nazwisko: Angel
Ród: Brak
Wiek: 20
Płeć: Kobieta
Stanowisko: Łowca

Od Noctis'a d.c. Grace

Spojrzałem na osobę, która na mnie wpadła i prawie od razu ją poznałem. Z resztą, znam praktycznie wszystkie tajne rodziny w Londynie, nawet jeśli nie osobiście.
- Wielka Grace Curren tutaj? - zapytałem z lekkim uśmiechem
Podniosła na mnie szybko wzrok.
- To tylko ty..., nie strasz tak więcej - mruknęła
- No cóż..., zakoś wypada zagadnąć starą znajomą ze szkoły - powiedziałem spokojnie
- Chodziliśmy razem tylko do liceum przez rok... - zauważyła
- Tak..., rodzice mnie przenieśli..., ale to już stare czasy, a co tam u Ciebie? Dalej z babką? - zapytałem
Tego akurat czasem jej zazdrościłem. Miała babkę, która nie była obsesyjna, przy, której nie musiała być idealna. Od niej się tego aż tak nie wymagało.
Przytaknęła mi skinieniem głowy. 
- Dalej, a co u Ciebie? Opowiadaj, dawno się nie widzieliśmy - powiedziała
- Hym..., raczej nic ciekawego, oprócz tego, że mieszkam teraz z kuzynką - stwierdziłem
- To nie takie nic - zauważyła
Wzruszyłem ramionami.
- Możemy porozmawiać przy kawie jeśli masz czas... - powiedziałem dość swobodnie
Rozejrzała się.
- Wiesz..., może kiedy indziej - stwierdziła
Uśmiechnąłem się krzywo.
- To może chociaż odprowadzę Cię do domu? - zaproponowałem
Zmierzyła mnie wzrokiem jakby się tego po mnie nie spodziewała.
- Okej... - powiedziała
Tia.., w szkole by się wyładować zachowywałem się co najmniej nagannie. A już na pewno w pierwszej liceum.
Ruszyliśmy koło siebie ulicą.
- A co u twoich rodziców? - zapytała
- Hym..., ostatnio na ich grobie byłem jakiś miesiąc temu, nie rozmawialiśmy wiele - zmieniłem to w żart
Popatrzyła na mnie nieco jakby zobaczyła ducha.
- Nie żyją? Nie przejęło Cię to? - zapytała zdezorientowana
- Nie żyją od roku..., mieli wypadek.., no cóż takie rzeczy się zdarzają - stwierdziłem - W naszej rodzinie nawet ostatnio dość często. Pół roku później w podobnych okolicznościach zmarli rodzice kuzynku, wiesz..., niepełnoletnia, a nie chciała się wyprowadzać z domu, to dogadaliśmy się, że u niej zamieszkam do osiemnastki - streściłem mój rok życia w dwóch zdaniach. 
- To musiało być straszne - stwierdziła
- Jakoś tak wyszło - odpowiedziałem wzruszając ramionami
- Poszedłeś na jakieś studia? - zapytała zmieniając temat
Przytaknąłem skinieniem głowy
- Na prawo jak ojciec - odpowiedziałem
- Ciekawe - kiwnęła głową - Szykujesz się na sędzię? 
- Nie, jak już adwokata, ale na razie mam dość pieniędzy po rodzicach by wyżyć do co najmniej czterdziestki - powiedziałem
" Raczej wcześniej zabije mnie jakiś demon" - dokończyłem w myślach - " A, jeśli je skończę to będzie nieźle, bo na razie przerwałem po roku by siedzieć z Rose"
Byliśmy już pod domem Grace.

< Grace?>

Od Grace

Szłam jakąś wąską uliczką Londynu. Mieszkałam w centrum ale z babcia na obrzeżach miasta. Większość czasu spędzałam u siebie żeby jej nie narażać. Właśnie szłam na targ. Musiałam kupić coś na kolacje. Skręciłam na targowisko. Jak zawsze pełno było tu ludzi. Nie lubiłam tego, że musiałam przebywać w takim tłumie. Podeszłam do stoiska z kanapkami.
- Jedna - powiedziałam cicho.
- To znowu ty Grace? - zapytał Ben - Czy ty jesz tylko kanapki?
- Tak - stwierdziłam - Dasz mi ją czy nie?
- Z tym co zawsze?
- Tak.
- Masz - wyjął kanapkę z pudełka i podał mi.
- Dzięki - mruknęłam i zapłaciłam.
Zaczęłam iść wzdłuż stoisk. Oglądałam co dzisiaj mają. Czasami można było znaleźć coś ciekawego. Zapatrzyłam się na coś i weszłam na kogoś.
-Przepraszam-wymamrotałam.
(Noctis?)

Powitajmy Grace!

http://i.pinger.pl/pgr389/b1190eda000daabc4cf11fee/emmanUUUUUUUUuelle_chriqui_1.jpg
Właściciel: upiorka0000
Imiona: Grace Emilly Roslin
Nazwisko:Curren
Ród: Curren`ów
Wiek:19 lat
Płeć: Kobieta
Stanowisko w rodzinie: Obdarzony Mocą
Moc: Mówi tylko zaufanym osobom.

Więcej w zakładce Łowcy, na pełnym profilu >>> 

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Pierwszy Łowca

 
Właściciel: karolina230301
Imiona: Noctis Lewis Antony
Nazwisko: Black
Ród: Black'ów
Wiek: 19 lat
Płeć: Mężczyzna ♂
Stanowisko w Rodzinie: Obdarzony Mocą
Moc: Rozmowa z Duchami Żywiołów, Kontrola Wzrokiem ( jednak przychodzi mu to z trudem i wywołuje silną migrenę, więc rzadko to stosuje)

Witam

Blog zostaje oficjalnie otwarty...
No mam nadzieję, ze ktoś dołączy, że będzie dobra zabawa...
No można już wysyłać formy do adminów i opka...

~Dzięki za uwagę Felix Evans