
- Tylko nie z tymi buciorami na mój piękny dywan ty molu!-krzyknął Ruben - Przez ciebie znów będzie brudny. Ściągaj je natychmiast.
Wykonałam polecenie. Kochałam czytać książki i dla tego mój bibliotekarz mówił na mnie mol. Już się w sumie przyzwyczaiłam. Ruben był już staruszkiem po 90. Mimo to zachowywał się jak nienormalny 20-latek. No cóż bywa...
- Dobrze już dobrze - mruknęłam - Zdjęłam.
- No świetnie. Co chcesz dzisiaj? - zapytał.
- Informacje - powiedziałam.
- Co takiego?
- Potrzebne mi informacje na temat jednego chłopaka - wyjaśniłam.
Ruben pogroził mi palcem.
- O nie. To zabronione.
- A mam powiedzieć twojej żonie gdzie wczoraj byłeś? - zapytałam.
- Nie. nie. To jak on się nazywa?
- Noctis Black.
- Igrasz z ogniem - stwierdził.
- Wiem. Przeszukuj tą bazę danych.
Staruszek niechętnie usiadł do równie starego komputera. Wpisał jakieś długi kod i nagle ekran zaczął mocniej świecić.
- No więc tak - zaczął - Jego rodzice nie żyją. Należy do rodu Balck`ów. Opiekuje się kuzynką, Rose. Ma kilka uzależnień. Łowca obdarzony mocą.
Westchnęłam.
- Tyle to ja sama wiedziałam.
- Przykro mi - stwierdził - Max się o ciebie pytał.
- Czyli?
- Chce żebyś do niego przyszła.
- To, że tego chce jeszcze nie znaczy, że dostanie.
- Jak tam wolisz.
- Idę już pa.
Wyszłam szybko i zaczęłam iść w stronę hali. To znaczy można na niej było robić co się tylko chce. Ale dużo to kosztowało. Ja miałam wstęp za darmo bo to Max był właścicielem. Weszłam na halę.
- Łuk - powiedziałam na głos.
- Przygotowuję - odpowiedział komputer.
Po chwili miałam już łuk w ręce, a na ścianach wisiały tarcze i ruchome cele. Najpierw załatwiłam to co się ruszało. Potem zaczęłam strzelać do tarcz. Na początku pojedynczo, a potem nieco inaczej. Wystrzeliłam dwie strzały. Druga przecięła pierwszą i trafiła w środek tarczy. Potem trzy. Druga przecięła pierwszą, a trzecia drugą i trafiła w cel. Case patrzył się na mnie i szczekał co jakiś czas. Cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuję.
(Noctis?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz