niedziela, 17 sierpnia 2014

Od Noctis'a d.c. Grace

Musiałem jeszcze mimo wszystko iść na łowy. Nie zajęło to dużo czasu, gdyż demon był słaby. Wróciłem do domu około 3 i od razu położyłem się spać.
  •  
Rano, ku niezadowoleniu Rose, podwiozłem ją do szkoły. Wracając wjechałem do sklepu zaopatrzyć się w Monstery, nie miałem ostatnio zbyt dużo czasu by je kupić i zostały nam tylko 4. Zazwyczaj zajmowały jedną półkę w lodówce. A więc kupiłem z 30 puszek przy czym mina kasjerki była bezcenna. Gdy wróciłem wrzuciłem wszystkie do lodówki. Początkowo rozmawiałem z Mike'm, załatwiałem parę spraw. Trzeba było zaplanować wszystko na dzisiaj idealnie. Koleiny Yalaya, którego trzeba zlikwidować to Eric Kendrick. Miał on Ferala, ale w miarę silnego. Był to 7 na liście Yalaya z 15. Spojrzałem na kartkę z listą.Widniały na niej nazwiska, oraz rodzaj demona.
Isabella Williams - Niewolnik 
Alan Harvey - Niewolnik 
Fabien Mason - Słaby Ferel 
Marcus Baker - Słaby Ferel 
Stella Knight - Normalny Ferel 
Vanessa Moore - Normalny Ferel 
Erick Kendrick - Silny Ferel 
Sophie Cox - Silny Ferel 
Steven Kelly - Silny Ferel 
Thomas Allen - Silny Ferel 
Philip Wood - Słaby Sentient 
Alice Carter - Słaby Sentient   
Amanda Young - Normalny Sentient 
John Curren - Silny Sentient i Niewolnik 
Katherinne Hall - Bardzo silny Sentient i Niewilnik
Westchnąłem cicho.  Już prawie połowa za mną..., ale ponad połowa przede mną i to ta gorsza. Za to mam jakąś pomoc..., a nie tylko pomocnicze sny Rosie. Poszedłem odespać noc, obudziła mnie Rosie na obiad. Zszedłem.
- Które godzina? - jęknąłem zaspany jedząc
- 18 - odpowiedziała patrząc na mnie karcąco
- Co?! - od razu przyśpieszyłem po czym popijając Monster'a pobiegłem się ubierać. Po czym wleciałem do piwnicy. Było już jedynie pół puszki energetyka. Przygotowałem sobie ekwipunek i czekałem jedynie na Grace popijając picie. Rozległ się dzwonek. Otworzyłem i ujrzałem właśnie Grace.
- Idziemy? - zapytała
Kiwnąłem głową i podałem jej listę, a raczej jej kopię.
- Co to? - zapytała
- Nazwiska londyńskich Yalaya, a raczej angielskich, są z całej Anglii - odpowiedziałem ruszając do garażu
- Czym jedziemy i gdzie? - zapytała
- Samochodem, do salonu fryzjerskiego moment... - powiedziałem i wyciągnąłem kartkę i podałem jej
Kiwnęła głową, po przeczytaniu. Wszedłem do garażu, w którym stał Mercedes-Benz CLA
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/73/Mercedes-Benz_CLA_200_AMG_Line_%28C_117%29_%E2%80%93_Frontansicht%2C_10._Juli_2013%2C_M%C3%BCnster.jpg/1280px-Mercedes-Benz_CLA_200_AMG_Line_%28C_117%29_%E2%80%93_Frontansicht%2C_10._Juli_2013%2C_M%C3%BCnster.jpg
Grace aż opadła szczęka. 
- Rodzice zostawili mu duży spadek i małe długi, więc czemu mam nie korzystać z nich i z prawa jazdy? - zapytałem wsiadając i odpaliłem silnik
Grace zaraz wsiadła i wyjechaliśmy. 
Po godzinie byliśmy już na miejscu. Zaparkowałem i wysiadłem. Grace zrobiła to samo. Zamknąłem samochód i ruszyłem do salonu. 
- Chcesz tam tak po prostu wejść? - zapytała 
- Owszem, może przy okazji mnie ostrzygą i tak planowałem iść do fryzjera - powiedziałem jakby nigdy nic
Weszliśmy więc do środka. Od razu naskoczyła nas recepcjonistka. 
- Byli państwo umówieni? - zapytała
- Oj..., proszę przekazać panu Kendrick, że czeka na niego Noctis Black, na pewno znajdzie chwilkę - powiedziałem 
Kobieta kiwnęła głową i zrobiła jak powiedziałem. Po chwili zjawił się Kendrick, z promiennym uśmiechem. Wzrok Grace mówił: " To jest Yalaya?". 
- Witam! Ach! Panie Black, czekałem na Pana! - zawołał jakbyśmy byli starymi znajomymi 
- Miałem taką nadzieję - powiedziałem wstając 
- Zapraszam za mną do biura - powiedział i ruszył wolno na zaplecze
Ruszyłem za nim lecz Grace złapała mnie za rękę. 
- Chcesz za nim iść? - zapytała 
- Tak, chodź - powiedziałem ruszając dalej
Niepewnie poszła za mną. Weszliśmy do obszernego pokoju. 
- Załatwiłeś już wielu, ale... - zaczął Kendrick
- Ale ty jesteś wyjątkowy, twój Surari jest najsilniejszy i niepokonany i na pewno zginę, tak, tak, już to słyszałem - skrzywiłem się z niesmakiem 
 Warknął wręcz wściekły i gwizdnął. Z drugiego pokoju wyleciał pies, nie miał oczu i wyglądał jak cały stworzony z włosów. Rzuciłem w niego odruchowo sztyletem... Jednak włosy się rozproszyły i sztylet przeleciał. Odskoczyłem ponieważ uderzył by we mnie. Zaraz zawrócił wydając dźwięki podobne do warczenia. Koło mnie pojawił się płomienny tygrys. Kendrick lekko pobladł.
- Przecież to... - urwał
- Tak, tak, wiem żywiołak. Ich się nie da kontrolować, trzeba wielkiej mocy. To też słyszałem - mruknąłem znudzony
Mój tygrys rzucił się na demona i zaczął go rozszarpywać. Ten wył, skomlał i piszczał. Eric już chciał się wycofać ale strzeliłem rewolwerem tuż przed nim. 
- A ty dokąd? - zapytałem 
Rzucił się panicznie do drzwi więc po prostu przestrzeliłem mu łeb zostawiając plamę krwi na ścianie.
- Tak głupi jak wszyscy - mruknąłem złapałem Grace za rękę i ruszyłem do wyjścia.
Ona jednak lekko zamurowana, widocznie zdziwiona, że to już koniec ruszyła za mną. Po chwili byliśmy już w samochodzie. 
- To był żywiołak? - zapytała po 10 minutach jazdy
- Tak - odpowiedziałem spokojnie patrząc na drogę - Duch ognia 
- A ty go kontrolowałeś? - zapytała patrząc na mnie
- Tak, dokładnie, sam go wezwałem - odpowiedziałem równie spokojnie jakby nigdy nic patrząc na drogę.
Gdy prowadzę ciężko wyprowadzić mnie z równowagi.

< Grace?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz