Szłam jakąś wąską uliczką Londynu. Mieszkałam w centrum ale z babcia na
obrzeżach miasta. Większość czasu spędzałam u siebie żeby jej nie
narażać. Właśnie szłam na targ. Musiałam kupić coś na kolacje.
Skręciłam na targowisko. Jak zawsze pełno było tu ludzi. Nie lubiłam
tego, że musiałam przebywać w takim tłumie. Podeszłam do stoiska z
kanapkami.
- Jedna - powiedziałam cicho.
- To znowu ty Grace? - zapytał Ben - Czy ty jesz tylko kanapki?
- Tak - stwierdziłam - Dasz mi ją czy nie?
- Z tym co zawsze?
- Tak.
- Masz - wyjął kanapkę z pudełka i podał mi.
- Dzięki - mruknęłam i zapłaciłam.
Zaczęłam iść wzdłuż stoisk. Oglądałam co dzisiaj mają. Czasami można
było znaleźć coś ciekawego. Zapatrzyłam się na coś i weszłam na kogoś.
-Przepraszam-wymamrotałam.
(Noctis?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz