Właśnie mieliśmy kontynuować najgłupszą rozmowę świata, która właściwie prawie do niczego nie prowadziła gdy naglę usłyszałem trzask gałęzi. Udawałem, że nic nie słyszę, jednak wysłałem parę duchów powietrza by na chwilę zajęły to coś lub tego kogoś, kto szedł za nami.
- Jak już mówiłem, nie koniecznie. Znaczy oczywiście zależy kto by to był - przypomniałem Grace, że mówimy tylko czysto hipotetycznie.
Pokiwała głową. Delikatnie złapałem jej dłoń.
- Jednak jeśli masz to być ty nie mogę się wręcz oprzeć radości - szepnąłem jej do ucha
W tej chwili przed nami w ziemię uderzyło wielkie cielsko, czegoś podobnego do dzika, a jednocześnie małpy i wiewiórki. Owszem ciekawa krzyżówka.
Grace cofnęła się odruchowo, a ja ją puściłem. Zaraz za tym "czymś" spadła z góry chmara kruków i rzuciła się na niego. Wył przeokropnie, gdy ptaki zaczęły go dziobać. Obserwowałem to beznamiętnie. Gdy odleciały, a demon leżał pół żywy, o moje nogi zaczął się ocierać płomienny kot.
- Bierz go - mruknąłem
Kot wzdrygnął się, syknął na demona i zmienił się w tygrysa, rzucił na niego i zaczął rozszarpywać.
- Może lepiej na razie wracajmy? - zaproponowałem patrząc na Grace przez ramię - A o tym pogadamy u mnie co?
< Grace?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz