Westchnąłem cicho i delikatnie ją przytuliłem. Lekko się spięła ale na krótko.
- Grace - powiedziałem spokojnie i dość cicho - Nic nie jesteś winna takiej osobie, nic, a nic
- Ale... - chciała zaprotestować
- Żadnych ale - mruknąłem - Jest mi wszystko jedno, czym handluje. Muszę Cię zmartwić, ale dla niego już jest za późno
- O czym ty mówisz?! - wyrwała się
- On jest Yalaya - powiedziałem jakby to była wiadomość o tym, że nie było jej ulubionego ciastka w cukierni
Patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Zacisnęła usta
- Niby skąd to możesz wiedzieć? - zapytała chłodno
- Wiem, jestem pewien, także planuję jechać do niego za tydzień i nie zrezygnuję z tego - powiedziałem nieugięcie
Milczała dłuższą chwilę, widocznie rozważając co powiedziałem. Tak, nie było zbyt dużo dobrych dla niej wieści.
- I co niby chcesz zrobić? Zabić go? - zapytała jakby nie rozumiejąc
- Nie, mam zamiar zabić demona, on zginie sam - odpowiedziałem
" Chociaż z przyjemnością bym go dobił. Na szczęście tam bardziej będzie cierpiał" - dokończyłem w myślach
- On jest niebezpieczny - powiedziała
- Jak praktycznie wszyscy Yalaya - odpowiedziałem
- Nie, mylisz się - odpowiedziała patrząc mi w oczy
- Tak, może jednak się nieco mylę. Nie jest on jednak silniejszy od Władczyni, a ją planuję zabić dzień później - powiedziałem i ruszyłem dalej w drogę powrotną.
- Noc! - usłyszałem głos Grace i mnie dogoniła
- Tak? - odwróciłem się do niej
Nic jednak nie powiedziała.
- Posłuchaj mnie, rób co chcesz. Nie zabronię Ci niczego, ale mogę Ci doradzić co jest lepsze. Masz czas, tydzień, wybierz po której stronie jesteś, a teraz żegnam. Widzimy się jutro, jeśli przyjdziesz - powiedziałem i ruszyłem dalej
Tym razem za mną nie poszła. Stwierdziłem, że tak nawet lepiej, byłem nieco zdenerwowany po tym wszystkim, musiałem ochłonąć. Mam zamiar trzymać się listy i zabijać kolejnych, których pośle mi Mike, nie zrezygnuje z ani jednego. Może to głupi cel, ale nie mam zamiaru odpoczywać dopóki nie wyplewię wszystkich chwastów zwanych Yalaya.
< Grace?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz