- Hej! Zwierzaku! Chodź tu i mnie złap jeśli dasz radę! - zawołałem
Obrócił głowę w moim kierunku, jego czarne oczy zwęziły się. Puścił dziewczynę i ruszył w moim kierunku. Ruszyłem biegiem ale nie moim najszybszym do najbliższego zaułka. Nie miałem zamiaru pozwolić mu zawrócić. W końcu wpadłem w ślepy zaułek. Odwróciłem się i wziąłem do ręki Sgian-Dubh

Nie lubię zbyt ozdobnych rączek, dla mnie mają być po prostu wygodne, a klinga ostra jak brzytwa. Jeśli jej nie zaostrzę nie wyjdę z domu. Po chwili przede mną stanął Setient.
- Ja Cię nie złapię? - warknął
Tak..., jak dla mnie najbardziej wkurzające demony. Ponieważ mogą gadać.
- Jesteś martwy - dodał i rzucił się w moim kierunku.
Skrzywiłem się zrobiłem to samo. W połowie drogi wyminąłem go, że prawie zderzył się ze ścianą. Zatrzymałem się, zerknąłem na niego przez ramię i pstryknąłem palcami. Poleciała na niego chmara kruków. Zawarczał widocznie wściekły i zaraz umknął, widocznie do swojego właściciela. Ruszyłem wolno z powrotem gdy u końca uliczli zobaczyłem wcześniej już widzianą dziewczynę.
- Cześć.. - powiedziała nieco niepewnie
Dyskretnie schowałem sztylet.
- Miałaś szczęście... - stwierdziłem
- Kim jesteś? - zapytała
- Noctis... - odpowiedziałem przezornie tylko imieniem - a ty?
- Jo Price - powiedziała jakby nigdy nic
Coś kojarzyłem..., jak każdy ród z okolicy.
- Ta Price? - zapytałem unosząc brew
< Price?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz