Od kiedy moi rodzice odeszli a rodzina którą znałam połowę swojego życia odwróciła się ode mnie trafiłam do małego apartamentu.Mieszkam sama i tak jest lepiej nigdy nie lubiłam kiedy ktoś mi przeszkadza.Wracając.Kiedy wstałam rano i przetarłam oczy stwierdziłam że warto przejść się do sklepu i przy tym poobserwować "ich".
*
Kiedy kupowałam przy kasie zauważyłam jak coś szybko przemknęło obok sklepu. Bez zastanowienia szybko po zapłaceniu wrzuciłam wszystko do plecaka i biegiem ruszyłam w tamtą stronę.
- STÓJ ! - wrzasnęłam kiedy złapałam go w jakiejś alejce...kiedy się odwrócił lekko zdrętwiałam był to Sentient. Ruszył w moim kierunku.
"Lewa...może prawa.....albo.....nie wiać nie można....ok..ok spokojnie....trochę iluzji i wszystko będzie dobrze" - zaczęłam myśleć co by tu zrobić w końcu stworzyłam przed nim iluzję człowieka którą miał się przez chwilę zająć.Lecz tego nie zrobił zamiast tego przyparł mnie do muru.
-Czemu wy wszyscy musicie mieć taki cuchnący oddech - wybełkotałam. Odwróciłam głowę zamykając oczy....czyli tak mam zginąć? Nawet nie zjadłam lodów które kupiłam....
<??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz