- Troszkę się tu zmieniło przez te pół roku - stwierdziłem ściągając moją skórzaną kurtkę i wieszając do jeszcze kilku wiszących na hakach
- Trochę - przykatnęła
- Pokój ten co ostatnio? - zapytałem biorąc torbę i z powrotem zakładając plecak
Kiwnęła głową potakująco. Poszedłem do góry gdzie zostawiłem rzeczy. Plecak szybko opróżniłem z ubrań gdyż mógł być mi potrzebny, natomiast z rozpakowywaniem torby - gdzie były rzeczy rodziców - wcale się nie śpieszyłem. Zszedłem znów na dół. Rosie siedziała w salonie.
- Przepraszam, że przyjechałem tak późno... - powiedziałem
Dopiero zorientowałem się, że jest 23.
- Nic się nie stało... - odpowiedziała mimo to był lekki wyrzut w jej głosie
- Oprócz tego, że musiałaś siedzieć z Mery - zauważyłem
Spojrzała na mnie i przytaknęła skinieniem głowy.
- Dasz mi później poczytać dziennik snów? Pewnie miałaś już parę od... tego wypadku - powiedziałem siadając obok
- Dwa - odpowiedziała i podała mi notes.
Przejrzałem je, nie były to jakieś szczególne demony. Szybko go oddałem.
- Dzisiaj może mnie nie być w nocy... - powiedziała dość cicho
- Idziesz na łowy? - zapytałem
Kiwnęła głową.
- Pierwsze? - zapytałem
Wstała.
- Nie pójdziesz sama na pierwsze łowy bo demon Cię zeżre - powiedziałem i też wstałem
- Wcale, że nie - zaprotestowała
- Lepiej się poluje w więcej osób niż samemu - powiedziałem
- No i co z tego?
- To, że nie puszczę Cię samej, a przecież wcale nie muszę Ci tam pomagać, jak chcesz tylko popatrzę - odpowiedziałem
Spojrzała mi w oczy. Widocznie chciała coś wskórać swoim zabójczym spojrzeniem jednak zapomniała, że mamy tę samą krew, a ja odpowiedziałem jej jeszcze bardziej stalowym i nie ugiętym - bo dłużej ćwiczonym - wzrokiem. Staliśmy tak dobre 5 minut, aż w końcu odwróciła wzrok. Jednak "moc" należy do całej naszej rodziny - Morderczy i czasem ręcz hipnotyzujący wzrok.
< Rosie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz